Nie inaczej byłoby, gdyby Jarosław Kaczyński zaczął przekonywać, że wyraz „ósemka” piszemy przez ó kreskowane. Wtedy rozmaici platformersi zaczęliby przekonywać, że w zasadzie to jest faszystowskie narzucanie ortografii i w Europie trzeba wreszcie z tym skończyć.
A moje obawy potwierdzają kolejne wydarzenia. Ot, choćby ubiegłotygodniowa wypowiedź ministra Bartłomieja Sienkiewicza. Stwierdzenie, że monopol na przemoc ma państwo, wywołało dość powszechne oburzenie po prawej stronie sceny politycznej. Tyle tylko, że minister (niezależnie od tego, jak oceniamy wypełnianie przez niego obowiązków, i co myślimy o szumnie zapowiadanej wojnie z kibicami) powiedział rzecz najzupełniej oczywistą w europejskiej myśli politologicznej i filozoficznej. Zasadę, wedle której państwo ma monopol na przemoc, kwestionują bowiem tylko anarchiści i ewentualnie anarcholibertarianie, ale jest ona wspólna dla konserwatystów, liberałów i socjaldemokratów. Państwo nie może bowiem zapewnić bezpieczeństwa swoim obywatelom, jeśli ktokolwiek poza nim miałby prawo do stosowania przemocy wobec nich. Odebranie mu tego prawa oznaczałoby odebranie mu narzędzi do wypełniania swojej roli (bo czymże innym niż przemocą jest więzienie albo używanie środków przymusu bezpośredniego przez policję), a przyznanie jej innym – zniszczenie w istocie państwa.
Niezależnie zatem od tego, co sądzimy o ministrze Sienkiewiczu i Donaldzie Tusku, jak oceniamy ich szumne zapowiedzi walki z kibolstwem, trzeba sobie powiedzieć zupełnie jasno, że akurat w przypadku tej konkretnej wypowiedzi nie ma się co czepiać. No, chyba że niemała część prawicowych blogerów i internautów postanowiła nagle zostać anarchistami. Jakoś szczególnie w to nie wierzę. A przypuszczam, że ulegli oni tak typowej dla Polski manii stadnego myślenia.