Reklama

Andrzej Krzystyniak: Komuniści przeciw narodowi

Tragedia górnośląska wpisuje się w zniewolenie Polski i Polaków, które nie byłoby możliwe bez wsparcia sowieckich bagnetów – pisze historyk.

Aktualizacja: 14.05.2015 00:32 Publikacja: 13.05.2015 22:00

Andrzej Krzystyniak

Andrzej Krzystyniak

Foto: Rzeczpospolita

Rok 2015 został na mocy uchwały sejmiku śląskiego uznany za Rok Tragedii Górnośląskiej. Niebawem Sejm RP podobną uchwałą uczci pamięć jej ofiar, słusznie argumentując w treści uchwały, iż to, co stało się w styczniu 1945 roku na Śląsku, było „dla wielu jego mieszkańców czasem nowej okupacji i terroru. Dopuszczono się wielu zbrodni i okrucieństw na niewinnych cywilach".

To oczywiście prawda. Wątpliwości w treści sejmowej uchwały muszą jednak budzić następujące słowa: „Tragedię ludności Górnego Śląska pogłębiała działalność polskiego, komunistycznego aparatu represji i administracji, dokonującego rozliczeń narodowościowych, u podstaw których leżały często nieuzasadnione uprzedzenia narodowe, dążenie do zemsty lub uzyskania korzyści majątkowych".

Fala brutalnego terroru

Czy faktycznie to, co się działo po wkroczeniu Armii Czerwonej na obszar Polski, tak bardzo się różniło od tego, co się stało na Górnym Śląsku? Czy powinniśmy przyjąć odrębną ocenę wydarzeń dla Górnego Śląska, a odrębną dla reszty kraju? Czy polski komunistyczny aparat represji posiadał jakikolwiek mandat społeczny, by nazywać go polskim?

Rok 1945 przyniósł Polsce i Polakom, zamiast upragnionego po pięciu latach okupacji niemieckiej wyzwolenia, nowe zniewolenie. Wkroczenie Armii Czerwonej na ziemie polskie oznaczało co prawda koniec morderczego niemieckiego terroru. Jednak Sowieci pragnęli podporządkować sobie Polskę, uczynić z niej podległy kraj satelicki o systemie politycznym na modłę Moskwy.

Od pierwszego dnia po wkroczeniu „sojusznika naszych sojuszników" na obszar II Rzeczypospolitej Polacy mieli do czynienia z falą brutalnego terroru. Jego ofiarami padali w pierwszej kolejności żołnierze i działacze podziemia niepodległościowego, członkowie struktur konspiracyjnych, wszyscy uznani za wrogów nowego ustroju. Falę terroru pogłębiał fakt niewyobrażalnych wybryków żołnierzy Armii Czerwonej: gwałtów, rabunków, wszechobecnego pijaństwa, demolowania oraz wywożenia do ZSRR wszelkiego dobra, jakie tylko dało się zagrabić. Spustoszenie niektórych obszarów Polski po „wyzwoleniu" często przyniosło większe straty materialne niż pięć lat niemieckiej okupacji.

Struktury konspiracyjne dobrze się orientowały, kto się zbliża do granic Polski, trafnie oceniając zagrożenie. Na zajmowanych obszarach Sowieci stosowali bardzo często brutalne represje, które można podzielić na dwa etapy: o ile na ziemiach uważanych przez nich za rdzennie polskie, czyli na zachód od linii Curzona, instalowano reżim komunistyczny, likwidując wszelkie przejawy oporu oraz bezwzględnie rozprawiając się z podziemiem, o tyle na wschód od niej zamierzano nie tylko unicestwić podziemie, lecz również, a może przede wszystkim, zetrzeć z powierzchni ziemi mieszkających tam Polaków.

Reklama
Reklama

Do działań na zajętych obszarach przygotowywano się w sposób skrupulatny dużo wcześniej, formując specjalne grupy operacyjne mające na celu likwidację polskiego podziemia i ewentualnego oporu. Jak mówił wysoki funkcjonariusz „polskiej" bezpieki Józef Światło po swej ucieczce na Zachód, w tym celu przygotowywano specjalnie powołane grupy korzystające z pomocy agentury: „Były to grupy kontrwywiadu sowieckiego, działające na terenie Polski zawsze i przede wszystkim przez przeszkolonych specjalnie agentów bezpieczeństwa. Grupy rozpoczęły te masowe aresztowania i masową likwidację AK tym łatwiej, że zastały teren już częściowo rozpracowany i przygotowany. W czasie okupacji bowiem wywiad sowiecki zrzucił na teren Polski poważną liczbę agentów".

Czym różniło się wkroczenie Armii Czerwonej na obszar Śląska w styczniu 1945 roku od innych regionów kraju? Można zaryzykować stwierdzenie, iż wszystko się odbywało według ustalonego wcześniej schematu: konspiracyjne struktury Armii Krajowej podejmowały współpracę z Sowietami, pomagając w walce z Niemcami, by później po dekonspiracji zostać rozbrojone przy jednoczesnych aresztowaniach. Skądinąd Sowieci wielokrotnie dysponowali dokładnym rozpracowaniem struktur AK. Na Śląsku dostrzegali przede wszystkim olbrzymi potencjał gospodarczy i ludnościowy, który od pierwszych dni po wkroczeniu pragnęli zagrabić dla swej gospodarki. Trudną sytuację ludności Śląska potęgował fakt, iż przemysłowy obszar Górnego Śląska ze skomplikowaną strukturą społeczną i etniczną był uważany za niejednoznaczny narodowościowo.

Terror, jaki panował na obszarze Górnego Śląska, nie był potęgowany przez „polskie" organy bezpieczeństwa, gdyż te stanowiły jedynie narzędzie w rękach władzy sowieckiej. Administrowane przez „polskie" urzędy bezpieczeństwa obozy pracy, w których umieszczano osoby zarówno niewinne, jak i odpowiedzialne za zbrodnie wojennych przestępców, nie pozostawały poza kontrolą Sowietów. Bez ich wiedzy nie odbywało się praktycznie nic.

Skądinąd komuniści po 1945 roku stanęli na Śląsku nie tylko przed problemem zwalczania działającego tutaj podziemia antykomunistycznego, lecz również rozwiązania kwestii narodowościowych. Po doświadczeniach września 1939 roku i działaniach niemieckiej dywersji, nielojalności obywateli niemieckich względem polskiego państwa dostrzegano potrzebę uregulowania kwestii narodowościowej na obszarze, który miał się stać przemysłowym centrum kraju.

Na Śląsku po 1945 roku przebywało całkiem sporo dawnych funkcjonariuszy reżimu hitlerowskiego, żołnierzy SS, a także tych, którzy nie chcieli się pogodzić ze zmianą granic Niemiec, różnej maści dywersantów i szpiegów. Nie od rzeczy jest dodać, iż obawiano się wojny z Niemcami w przyszłości, w której to mogło się powtórzyć działanie V kolumny niemieckiej. Wszystko to sprawiało, iż komuniści przystąpili do weryfikacji ludności Śląska.

Dochodziło, rzecz jasna, przy tym do nadużyć. Jednak działania komunistycznej administracji, choć niepozbawione żądzy odwetu, co zrozumiałe w obliczu okupacyjnych zbrodni niemieckich, nie można w żaden sposób porównywać do skali terroru niemieckiego. Jak również trudno w obliczu zaistniałych okoliczności uznawać je za zbrodnie o charakterze narodowościowym.

Reklama
Reklama

Chowani w bezimiennych dołach

W spojrzeniu na to, co się stało po styczniu 1945 roku na Górnym Śląsku, nie można pominąć ofiar terroru reżimu komunistycznego, czyli tych, którzy walczyli z nowym zniewoleniem Polski, jak również osób, które uznano za wrogów nowego ustroju. To oni zapłacili cenę najwyższą, mordowani w kazamatach „polskiej" bezpieki, chowani często w bezimiennych dołach, pod murami cmentarzy, w miejscach, gdzie dziś często znajdują się wysypiska śmieci. Czyż nie zasłużyli na pamięć w uchwale górnośląskiej?

Tragedia górnośląska to nie tylko ofiary „zbrodni na tle narodowościowym", to szersze zagadnienie wpisujące się w zniewolenie Polski i Polaków nazywane eufemicznie instalowaniem reżimu komunistycznego. Pamiętajmy, iż owa instalacja nie byłaby możliwa bez sowieckich bagnetów. A komunistyczna „polska" administracja była tylko narzędziem w ich ręku. Polacy od 1 września 1939 roku pozbawieni byli wpływu na losy swej ojczyzny. Takiego wpływu nie mieli nawet polscy komuniści powołani przez Sowietów do rządzenia.

Autor jest historykiem, pełnomocnikiem marszałka województwa śląskiego do spraw wystawy w Muzeum Śląskim

Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Nowa hierarchia politycznych celów USA
felietony
Zuzanna Dąbrowska: Norki wygrały z psami
analizy
Rusłan Szoszyn: Rozmowy pokojowe i ofensywa propagandowa Władimira Putina
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: Dlaczego nie ma już tej Ameryki, którą pamiętamy?
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Analiza
Jędrzej Bielecki: Donald Tusk zawstydza Niemców
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama