Dryf w polityce to nic dobrego. Dryf po przegranych wyborach, po 8 latach władzy, w kontekście zbliżających się komisji śledczych, a przed kampanią samorządową, europejską i prezydencką dla partii takiej jak PiS mógłby być zabójczy. Dlatego w sobotę 16 grudnia partia Jarosława Kaczyńskiego nie tylko podjęła spodziewane decyzje personalne dotyczące sekretarza i skarbnika, ale też podjęła decyzję o konsolidacji z Partią Republikańską Adama Bielana. Na prawicy kończy się przez to pewna epoka. To wszystko w obliczu startu nowej kadencji Sejmu, w której PiS jest w opozycji po raz pierwszy od 8 lat, ale też - szerzej po ciosie, jaki Konfederacji wymierzył odpalając gaśnicę w Sejmie jej własny poseł Grzegorz Braun. Konfederacja rywalizuje z PiS o kilka podobnych segmentów elektoratu, jej liderzy bez wątpienia liczyli na modernizację wizerunku po wyborach, zwłaszcza że w Sejmie nie ma już Janusza Korwin-Mikkego. To wszystko szersze tło sobotnie decyzji, która jest pierwszym takim sygnałem po wyborach ze strony Nowogrodzkiej. - Taki pozytywny impuls o jedności był wszystkim potrzebny po 15 października — słyszymy z PiS.