Marszałek senior Kornel Morawiecki przedstawił niedawno w „Rzeczpospolitej" swoją wizję ordynacji wolnościowej. Jej istotą jest możliwość udzielenia poparcia dowolnej liczbie kandydatów, czyli postawienia dowolnej liczby krzyżyków na karcie do głosowania. Z koncepcją tą polemizował Bartłomiej Michałowski, który twierdzi, że klasyczna angielska ordynacja JOW jest prostsza i najbardziej wolnościowa.
Nie mam wielkich nadziei, że interesująca i oryginalna koncepcja marszałka seniora ma szanse na realizację. Jak podkreślają autorzy podręczników ekonomii politycznej, w polityce i ekonomii nie wygrywają modele najlepsze i optymalne, ale te, które powstają w rezultacie kompromisów między sprzecznymi dążeniami i przypadkami. Co gorsza, w kręgach decyzyjnych wielką rolę odgrywa uprzedzenie, że wszystko co mądre już dawno zostało wymyślone. Stąd bierze się wielka rezerwa wobec jakichkolwiek nowych i oryginalnych rozwiązań. Jednakże gwoli prawdy i wszelkich pożytków płynących z dyskusji chciałbym wykazać, że argumenty Bartłomieja Michałowskiego są chybione.