Stefan Szczepłek: Sprawa Marciniaka. Nawarzone piwo

Michał Listkiewicz opowiadał kilka dni temu, że kiedy na rodzinnej działce zapytał syna, czy ma piwo, dobre na upał, usłyszał w odpowiedzi: dla taty tak, ja będę mógł się napić dopiero po 10 czerwca.

Publikacja: 06.06.2023 03:00

Stefan Szczepłek: Sprawa Marciniaka. Nawarzone piwo

Foto: Shutterstock

Ojciec był dumny, ale przypomniał, że kiedy on sędziował mecze, obyczaje w Polsce były zupełnie inne. Picie należało do dobrego tonu. Każdy szanujący się sędzia nosił w torbie buty, kostium i butelkę. A jak nie on, to któryś z sędziów liniowych. Od nich wymagano też umiejętności prowadzenia samochodu, bo ktoś zmęczonego arbitra musiał dostarczyć do domu.

Zdarzało się, że sędziowie ligowi balowali w noc poprzedzającą mecz, bo gospodarze gwarantowali rozmaite atrakcje, z panienkami włącznie. „Fryzjer” rozwinął ten rodzaj usług alkoholowo-erotycznych.

Sędzia nie ryzykował, bo zazwyczaj wynik meczu i tak był ustalony wcześniej. On miał tylko swoją obecnością na boisku poświadczyć pozory uczciwości. Zdarzało się, że sędziowie nie potrafili biegać nawet na trzeźwo, więc podczas egzaminów tych, którzy mieli koneksje, donoszono do mety. Potem po znajomości zostawali sędziami międzynarodowymi, a za granicą często nie potrafili się dogadać.

Czytaj więcej

Bogusław Chrabota: Czy sędzia Marciniak zgrzeszył

Trudno powiedzieć, co stanowiło przełom w obyczajach, ale Szymon Marciniak jest przedstawicielem nowych czasów. Rzadko odbiera telefon, bo albo jest na treningu, albo ogląda jakiś mecz. Dba o kondycję, nie pije, nie pali, potrafi porozmawiać w kilku językach. I ma niezwykły talent pozwalający na błyskawiczną ocenę sytuacji na boisku. A ponieważ rzadko się myli oraz jest stanowczy, zyskał szacunek i uznanie największych gwiazd futbolu.

To, w jaki sposób z Tomaszem Listkiewiczem i Pawłem Sokolnickim na liniach poprowadził finał mundialu, daje mu stałe miejsce w historii futbolu. Takiego poziomu nie osiągnął żaden polski piłkarz, tylko sędzia z wsi pod Płockiem.

Wracającego z Kataru Marciniaka witała grupa kibiców, zwykle czekająca na piłkarzy. Ledwie przyleciał, a już odleciał. Zaczęły się zaproszenia, z których korzystał między meczami w Polsce i Arabii Saudyjskiej. Gdyby go zaproszono do „Tańca z gwiazdami” lub kazano smażyć jajecznicę z Magdą Gessler, też by poszedł. Pewnie na podobnej zasadzie zgodził się na udział w konferencji nacjonalistycznej partii.

Szymon Marciniak powinien być bezstronnym sędzią także poza boiskiem

Skoro dziś odżegnuje się od jakichkolwiek z nią związków i brzydzi programem, to dlaczego poszedł? Nie wiedział, gdzie idzie? Dawali dobre pieniądze? Więcej stracił, niż zyskał.

Gdyby UEFA pozbawiła Marciniaka możliwości prowadzenia finału Ligi Mistrzów, rykoszetem dostaliby też Listkiewicz i Sokolnicki. Szczęśliwie tak się nie stało. Najważniejszy mecz sezonu powinni prowadzić najlepsi. Tyle że główny rozpocznie go z żółtą kartką, jak piłkarz, który popełnił niemądry faul w środku boiska, kiedy wynik był już ustalony. Wiadomo, jak się gra z takim obciążeniem. A jak się sędziuje?

Jest w tej pouczającej historii coś jeszcze. Wielu atakuje Stowarzyszenie „Nigdy Więcej”, które o sprawie Marciniaka rzekomo poinformowało UEFA. Można odnieść wrażenie, że to ono jest winne, bo przecież złożyło „donos na Polaka”. Tyle że nie domagało się odsunięcia Marciniaka, lecz jedynie zasygnalizowało problem.

Stowarzyszenie właśnie od tego jest, tym bardziej że współpracuje z UEFA i FARE (Futbol Przeciw Rasizmowi w Europie). Tropi od lat rasistowskie, ksenofobiczne i neofaszystowskie zachowania na stadionach, a więc to wszystko, z czym wiązany jest Sławomir Mentzen, którego partii sędzia z emblematem FIFA na koszulce dał twarz.

Czytaj więcej

Zagraniczne media o Szymonie Marciniaku: przeprosił i dostał zielone światło

To kibole narodowcy zbierali pod stadionami podpisy mające pomóc Grzegorzowi Braunowi wygrać wybory prezydenckie. To oni tworzą bojówki atakujące osoby LGBT i protestujące na marszach kobiety. To oni biorą udział w aktach dyskryminacji kolorowych piłkarzy na polskich boiskach.

Marciniak powinien wiedzieć, kto go zaprasza, i odmówić. Ze swoją pozycją nie może sobie pozwolić na to, by kojarzono go z jakimkolwiek ugrupowaniem politycznym. Jego poglądy powinny pozostać nieznane. Ma być bezstronnym sędzią także poza boiskiem.

Nasz arbiter na swój sposób stał się w tej sytuacji ofiarą, wykorzystał go cyniczny polityk. A ponieważ partia tego polityka może się stać koalicjantem PiS, to nawet minister Kamil Bortniczuk wstawiał się za Marciniakiem, choć oczywiście nie tylko on.

Apel Bortniczuka raczej nie wywarł w Nyonie wrażenia, bo nikt go tam nie zna. Pomógł wiceprezes UEFA Zbigniew Boniek. Zadzwonił do kolegów: przewodniczącego UEFA Aleksandra Ceferina, odpowiedzialnego za profesjonalny futbol Zvonimira Bobana i szefa sędziów Roberto Rosettiego. Załatwił sprawę w kwadrans.

Zacząłem od alkoholu w środowisku piłkarskim. Dawniej wielu jego przedstawicieli robiło różne głupoty po pijaku. Dziś zdarza im się to na trzeźwo.

Ojciec był dumny, ale przypomniał, że kiedy on sędziował mecze, obyczaje w Polsce były zupełnie inne. Picie należało do dobrego tonu. Każdy szanujący się sędzia nosił w torbie buty, kostium i butelkę. A jak nie on, to któryś z sędziów liniowych. Od nich wymagano też umiejętności prowadzenia samochodu, bo ktoś zmęczonego arbitra musiał dostarczyć do domu.

Zdarzało się, że sędziowie ligowi balowali w noc poprzedzającą mecz, bo gospodarze gwarantowali rozmaite atrakcje, z panienkami włącznie. „Fryzjer” rozwinął ten rodzaj usług alkoholowo-erotycznych.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Hołownia krytykuje Tuska za ministrów na listach do PE?
Opinie polityczno - społeczne
Dubravka Šuica: Przemoc wobec dzieci może kosztować gospodarkę nawet 8 proc. światowego PKB
Opinie polityczno - społeczne
Piotr Zaremba: Sienkiewicz wagi ciężkiej. Z rządu na unijne salony
Opinie polityczno - społeczne
Kacper Głódkowski z kolektywu kefija: Polska musi zerwać więzi z izraelskim reżimem
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Wybory do PE. PiS w cylindrze eurosceptycznego magika