Rząd PiS zapomniał o ważnej zasadzie formułowania medialnego przekazu: nie wolno przeceniać wiedzy słuchaczy czy widzów, ale tym bardziej nie wolno nie doceniać ich inteligencji. Tymczasem słowa przedstawicieli rządu obrażają inteligencję Polaków, bo zakładają brak umiejętności dostrzegania skrajnych sprzeczności w pisowskim opisie stanu gospodarki.
1. Przed wyborami PiS wieszczy rychły upadek Polski, widząc ją pogrążoną w ruinie. Równocześnie jednak zapewnia wyborców, że „da radę" spełnić niezwykle kosztowne obietnice wyborcze, przekraczające 50 mld zł dodatkowych wydatków rocznie, czyli około 3 proc. PKB, łącznie z obniżeniem wieku emerytalnego.
2. Po wygranych wyborach PiS nowelizuje budżet, żeby przerzucić 9 mld zł dochodów na następny rok i częściowo sfinansować 500+. Jako przyczynę podaje jednak zbyt niskie wpływy do budżetu, niepozwalające na realizację zadań państwa (!). Tym samym minister finansów składa przed światem (fałszywe zresztą) zeznania, według których stan finansów polskich jest bardzo zły.
3. Mimo to PiS wprowadza do budżetu finansowanie programu 500+, tzn. wydatek rzędu 17 mld zł w roku 2016 i 23 mld zł w następnym. Do Sejmu wpływają też prezydenckie projekty obniżenia wieku emerytalnego, podniesienia kwoty wolnej od PIT; trwają też prace nad ustawowym przewalutowaniem kredytów frankowych.
4. W tym czasie odbywa się niespotykana dotąd w wolnej Polsce dewastacja demokratycznego państwa prawa.