Niech firma, która podobno wzięła 3 mln zł za film o królikach, dostanie te pieniądze, ale za niepublikowanie swojego dzieła w mediach. Wiem, wiem, „twórcy” pobiegną teraz do ministerstwa i powiedzą: proszę bardzo, zrobiliśmy ważny filmik, bo wszyscy o nim mówią. Zdumiewające jest tylko milczenie ministrów tyle mówiących o rodzinie. Film o królikach zrealizował ktoś, kto lekceważy problem niepłodności. Opowiadanie tym, którzy nie mogą mieć dziecka, żeby sobie poskakali jak króliki i spałaszowali trochę marchwi, jest żenujące. Może w filmie chodzi o rodziny wielodzietne? Była ponoć w latach 90. posłanka, która tłumaczyła, że mieć dużo dzieci, to jak narobić przetworów na zimę: jedne udadzą się lepiej, inne gorzej, najważniejsze, żeby było ich dużo. Trochę w tym stylu jest dzisiejsza królicza akcja.