Ja, prezydent UE

Duma mnie rozpiera i radość.

Aktualizacja: 04.07.2011 21:15 Publikacja: 04.07.2011 21:13

Oto ja, nie tak dawno obywatel Europy drugiej kategorii, kontynentalny parias nieomal, ja, wystający w kolejce po wizy do zasobnych krajów naszej wspólnej ojczyzny, który bogactwo ich lizać przez szybę mogłem jedynie, ja prezydentem Unii Europejskiej zostałem.

Jakżeż Angela Merkel wpatruje się w oczy moje, no, może nie do końca moje, tylko premiera mojego Donalda Tuska, który jednak mnie przy niej reprezentuje. Jak pięknie wyglądam w objęciach ministra Westerwellego, no, może nie ja, tylko minister, ale mój, mój Radek Sikorski. Jakżeż klepią mnie oni po plecach, mierzwią mi włosy, drapią pod brodą, jak zależy im na mnie, bo od teraz to ja w Unii rządzić zacząłem.

I co z tego, że ostatnio w Koluszkach czekałem dwie godziny, bo tory remontować musieli, przecież dla mojego dobra, mnie, prezydenta Unii. A jak u kuzyna w Sosnowcu przy świeczkach siedzieliśmy – elektryczność nawaliła, ale wytłumaczyli, że tylko w nocy, a to dobrze, bo spać trzeba, żeby potem jako prezydent w dzień pracować lepiej – to się nawet jakoś bardziej uroczyście zrobiło.

Potem, kiedy na Ursynów przez Poznań wracać musiałem – autostradę naprawiali, coby lepiej mi służyła – to zadowolony byłem jeszcze dlatego, że więcej czasu miałem na cieszenie się swoją prezydencją. I wspominałem sobie ten symbol nasz: flagę z gwiazdami, która nad kupą wojewódzką powiewa.

I dlatego myślę, że coś z tą opozycją trzeba by zrobić, która godność moją, bo rządu, który mnie reprezentuje, na szwank wystawia. Teraz właśnie postanowili, aby trupami smoleńskimi grać, ci, których dawno już zamknąć za zamordowanie Blidy powinni. Jakieś telegramy do rządu moskiewskiego pokazują, aby zniesławić i radość naszą przesłonić.

Przecież gdyby Kaczor rządził, nigdy nie daliby nam zostać prezydentem Europy. A tak... Mnie też na krótko nieswojo się zrobiło, kiedy powiedzieli, że mamy być pomostem między Unią a Rosją, bo nie lubię, jak po mnie chodzą, ale potem pomyślałem, że to dla dobra Europy, i od razu się lepiej zrobiło. Przecież jestem jej prezydentem.

Oto ja, nie tak dawno obywatel Europy drugiej kategorii, kontynentalny parias nieomal, ja, wystający w kolejce po wizy do zasobnych krajów naszej wspólnej ojczyzny, który bogactwo ich lizać przez szybę mogłem jedynie, ja prezydentem Unii Europejskiej zostałem.

Jakżeż Angela Merkel wpatruje się w oczy moje, no, może nie do końca moje, tylko premiera mojego Donalda Tuska, który jednak mnie przy niej reprezentuje. Jak pięknie wyglądam w objęciach ministra Westerwellego, no, może nie ja, tylko minister, ale mój, mój Radek Sikorski. Jakżeż klepią mnie oni po plecach, mierzwią mi włosy, drapią pod brodą, jak zależy im na mnie, bo od teraz to ja w Unii rządzić zacząłem.

Opinie polityczno - społeczne
Bogusław Chrabota: Uczciwość kandydata cenimy najwyżej. Prezydent jak z sondażu
analizy
Marek Kozubal: To nie czasy księżnej Diany. Zaminujemy granicę z Rosją i Białorusią?
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Dwie drogi Ameryki i Europy
Opinie polityczno - społeczne
Daria Chibner: Propozycja Rafała Trzaskowskiego dla polskiej nauki. Bez planu, ładu i składu
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Krzyżak: Biskupi pod ścianą. Może w kwestii pedofilii trzeba dać im jeszcze czas?
Materiał Promocyjny
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Opinie polityczno - społeczne
Jan Zielonka: Mityczny zdrowy rozsądek otwiera politykom furtkę do arbitralnych działań
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń