Obrażanie Żydów z Izraela to antysemityzm

Ujawniane tu i ówdzie antyżydowskie resentymenty szkodzą Polakom w większym stopniu, niż są w stanie dotknąć Żydów – ocenia publicysta

Publikacja: 23.09.2011 01:43

Obrażanie Żydów z Izraela to antysemityzm

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz rg Rafał Guz

Przed kilku dniami oczekiwałem kogoś na lotnisku Okęcie w Warszawie. Oczekiwanie przedłużało się, sala przylotów była pełna ludzi. Wylądował samolot z Tel Awiwu. Niedługo potem w sali pojawiła się spora grupa Żydów ortodoksów o charakterystycznym dla nich wyglądzie i w zwyczajowych strojach – długie brody, pejsy, jarmułki lub czarne kapelusze i chałaty.

W pewnej chwili rozległa się głośna rozmowa trzech solidnie wyglądających panów, najwyraźniej przeznaczona dla uszu osób zebranych w hali: „No i patrzcie, znów te Żydy przyjechały. Czego one tu szukają. Opowiadają tyle o Holokauście, a przecież nic takiego nie miało miejsca. No nic dziwnego, że opowiadają i się im w tym nie przeszkadza, bo przecież w ich rękach jest cała Ameryka".

Nikt nie zareagował. Dopiero po chwili pewna pani zwróciła im uwagę na niestosowność takich wypowiedzi. To ich rozzłościło i zaczęli, wzajemnie się ekscytując, jeszcze głośniej złorzeczyć, by zakończyć stwierdzeniem: „Pani też pewnie Żydówa".

Oznaki choroby

Słuchaczami tych wynurzeń byli gromadzący się w pomieszczeniu przyjezdni z Izraela. Oni zapewne też mieli być ich adresatami. Mam nadzieję, że nic z tego nie zrozumieli, bo jeśli któryś z nich pojął, co mieli do powiedzenia ci panowie, ciarki przechodzą po plecach. Oto tuż po wyjściu z samolotu i po postawieniu pierwszych kroków na polskiej ziemi zostają powitani w tak obraźliwy sposób.

Jaki wizerunek Polski i Polaków mogą wynieść z naszego kraju po takiej lekcji? Co mogli sobie pomyśleć o stosunku Polaków do Żydów, gdy zorientowali się, że przemowa trzech przypadkowych osób spotyka się z obojętnością pozostałych, aż do chwili, gdy znalazła się wśród nich jedna tylko odważna i rozsądna?

Zawstydzające to wydarzenie uprzytomniło raz jeszcze, że postawy i poglądy antysemickie nie są w naszym kraju tak rzadko spotykane, jak by się chciało to widzieć.

Skandaliczne napisy w Jedwabnem, bezczeszczone resztki żydowskich cmentarzy, wrogie rysunki na budynkach synagog, stadionowe okrzyki

– „Żydzi do gazu", określenie – „ty Żydzie" pojawiające się jako zamierzona inwektywa, ataki na Lecha Kaczyńskiego, gdy stawiał w oknie Pałacu Prezydenckiego chanukowe świece, brak dostatecznej reakcji ze strony policji, prokuratur i sądów na antysemickie wyskoki domorosłych „patriotów" – to oznaki tlącej się ciągle choroby. Nie można jej lekceważyć.

Aby chcieli nas odwiedzać

Jestem jak najdalszy od twierdzenia, że wszyscy Polacy lub ich większość to antysemici, że antysemityzm wyssali z mlekiem matki. Na szczęście tak nie jest. Mamy bowiem do czynienia z licznymi oznakami sympatii dla narodu żydowskiego i jego kultury, czego przejawem jest choćby rodząca się nostalgia za nieobecnym na naszej ziemi ludem. Odzywa się ona niekiedy w nakłanianiu Żydów, by powrócili do polskich miast i miasteczek.

Nie chcę rzucać pochopnych oskarżeń, ale warto się zastanowić nad tym, czy podtrzymywaniu antyżydowskich uprzedzeń i stereotypów nie sprzyjała jednostronna obrona obrażonego polskiego honoru, gdy wychodziły na jaw lub przypominane były niemiłe fakty dotyczące postaw wobec Żydów niektórych naszych rodaków w czasie wojny i w okresie powojennym. Proszę sobie przypomnieć, jaka była dość częsta reakcja na pierwsze opublikowane szeroko w Polsce wiadomości o wydarzeniach wojennych w Jedwabnem.

Moim zdaniem ujawniane tu i ówdzie antyżydowskie resentymenty szkodzą Polsce i nam, Polakom, w większym chyba stopniu, niż są w stanie dotknąć samych Żydów. Jest ich w Polsce tylko garstka, ale tym ważniejsze jest, aby czuli się w niej jak we własnym domu i chcieli nas odwiedzać.

Autor jest profesorem Uniwersytetu Warszawskiego, znawcą tematyki konstytucyjnej, stałym współpracownikiem „Rzeczpospolitej"

Przed kilku dniami oczekiwałem kogoś na lotnisku Okęcie w Warszawie. Oczekiwanie przedłużało się, sala przylotów była pełna ludzi. Wylądował samolot z Tel Awiwu. Niedługo potem w sali pojawiła się spora grupa Żydów ortodoksów o charakterystycznym dla nich wyglądzie i w zwyczajowych strojach – długie brody, pejsy, jarmułki lub czarne kapelusze i chałaty.

W pewnej chwili rozległa się głośna rozmowa trzech solidnie wyglądających panów, najwyraźniej przeznaczona dla uszu osób zebranych w hali: „No i patrzcie, znów te Żydy przyjechały. Czego one tu szukają. Opowiadają tyle o Holokauście, a przecież nic takiego nie miało miejsca. No nic dziwnego, że opowiadają i się im w tym nie przeszkadza, bo przecież w ich rękach jest cała Ameryka".

Opinie polityczno - społeczne
Piotr Zaremba: Sienkiewicz wagi ciężkiej. Z rządu na unijne salony
Opinie polityczno - społeczne
Kacper Głódkowski z kolektywu kefija: Polska musi zerwać więzi z izraelskim reżimem
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Wybory do PE. PiS w cylindrze eurosceptycznego magika
Opinie polityczno - społeczne
Tusk wygrał z Kaczyńskim, ograł koalicjantów. Czy zmotywuje elektorat na wybory do PE?
Opinie polityczno - społeczne
Maciej Strzembosz: Czego chcemy od Europy?