Tych, którzy z lekceważącym pobłażaniem myślą o zacofanej przeszłości, tłumaczenie że standardy kanalizacji burzowej dziś są już przestarzałe, powinno z pewnością zadowolić. Znaczy - deszcze teraz mamy bardziej nowoczesne. W takim dwudziestym wieku pod względem opadów panowały jeszcze zacofanie i ciemnogród. Postęp jest jak na dłoni, to chyba jasne.

Dziś, jak wynika z tłumaczenia prezydent stolicy, deszcz to siła wyższa, zdolna nawet powoływać instytucje ubezpieczeniowe. Społeczeństwo oddycha z ulgą. Na pytanie, kto wypłaci odszkodowanie za zalane auta, usłyszało odpowiedź, że jak najbardziej, roszczenia może kierować do Zarządu Dróg  Miejskich, a ten skwapliwie przekaże je ubezpieczycielowi, który już zadecyduje, co i jak. Jak możemy domyślać się z cytowanego zdania, już tam siły wyższe zadziałają niechybnie. Bo, gdyby nie miały zadziałać, to po co aż dwa razy zapewniano by nas, że to właśnie w związku z siłą wyższą i na skutek siły wyższej działa ten ubezpieczyciel ? No i dobrze, niech działa. A nuż coś z tego wyjdzie. Z tym wszystkim przecież, jak jasno podstawiła sprawę pani prezydent- „w którą stronę pójdzie chmura" nikt nie jest w stanie się połapać.

Parę dni temu zarządca Stadionu Narodowego zawiadamiał w telewizji o powstaniu nowej „filozofii" zarządzania obiektem. Wychodzi więc na to, że i kwestia burz, to problem jakiś taki filozoficzny, i że w Ratuszu mocują się z nim intelektualnie, tak jakby w rejonach wyższych. Pewnie w tych przestworzach, gdzie fruwają wysokie standardy. Co tam szerokie ścieki, studzienki i nieładnie pachnące rowy !  Jak chmura pójdzie nad miasto, to ulewa będzie. Jak nie pójdzie, to nasze samochody będą uratowane. Proste. Niemal jak u Kanta - „Niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie". I kiep, kogo taka „filozofia rządzenia" nie napawa otuchą.