Wzrost gospodarczy i tworzenie miejsc pracy staje się największym wyzwaniem w krajach Unii Europejskiej i Stanach Zjednoczonych Ameryki. Różne są recepty wyjścia z wieloletniego kryzysu, ale jedno jest pewne – bez silnego pobudzenia tempa wzrostu problemy państw zachodnich będą się utrzymywały latami.
A to grozi nie tylko napięciami społecznymi i politycznymi. Niektórzy twierdzą, że zagraża wręcz demokracji i pozycji geopolitycznej Zachodu na scenie globalnej. Podobne wyzwania stoją przed Polską. Wprawdzie nasza gospodarka nie przeżywa tak poważnych trudności strukturalnych jak niektóre inne w Europie, ale jest silnie zależna od koniunktury i wzorców ekonomicznych praktykowanych na Zachodzie.
Odbudować konkurencyjność
Dotychczasowy model rozwoju dominujący w Europie i zwłaszcza w USA odwoływał się do neoliberalnych recept ekonomicznych. Krzewiły one idee wolnego rynku, otwartego na napływ zewnętrznych inwestorów i konkurencję międzynarodową. Bazowały też na prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych i usług publicznych. Celem była ekspansja sektora finansowego i kredytu konsumenckiego, który miał napędzać popyt wewnętrzny.
Były to recepty wprowadzone wręcz modelowo w czasie transformacji w krajach Europy Środkowej. Integracja tego regionu z Zachodem odbywała się zarówno na płaszczyźnie geopolitycznej, poprzez włączenie do UE i NATO, jak też gospodarczej. Oznaczało to przyjęcie neoliberalnych wzorców polityki gospodarczej oraz oparcie rozwoju przede wszystkim na napływie zewnętrznych kapitałów, technologii i know-how.
Model neoliberalny przyczynił się do modernizacji polskiej gospodarki i jej dynamicznego rozwoju w kolejnych latach po transformacji. Przyniósł też pewne ryzyka. Spośród nich największe polega na zbyt wielkim uzależnieniu procesów rozwoju od zewnętrznej koniunktury i decyzji zagranicznych inwestorów. Innym problemem może się okazać wyczerpywanie zasobów umożliwiających dotychczasowe korzyści. Dotyczy to przede wszystkim rosnących kosztów działalności gospodarczej, co może obniżyć konkurencyjność polskiej gospodarki, a tym samym jej atrakcyjność dla zewnętrznych inwestorów.