W tej sytuacji trzeba wyraźnie podkreślić, że Związek Miast Polskich nie uczestniczy w żadnych rozmowach ani działaniach politycznych, które są prowadzone w ramach przygotowań do kampanii wyborczej.

1. Związek oczywiście bierze udział - jak zawsze - w debacie publicznej, w tym zwłaszcza dotyczącej prowadzonych i projektowanych działań legislacyjnych, które dotyczą samorządu terytorialnego. W tym sensie jest to działalność polityczna, rozumiana jako sztuka rządzenia państwem (a więc także gminami, powiatami i województwami), której celem jest dobro wspólne (Arystoteles, IV w. p.n.e., demokracja ateńska). Organy i przedstawiciele Związku opiniują projekty ustaw, niezależnie od tego, kto jest ich autorem, a także przedstawiają własne projekty ustaw bądź ich nowelizacji.

2. Obecnie, gdy coraz więcej zmian legislacyjnych ogranicza autonomię i osłabia finanse samorządów, rośnie zatroskanie większości samorządowców o przyszłość społeczności lokalnych i regionalnych. Wyrazem tego zaniepokojenia są m.in. tezy przyjęte przez środowisko samorządowe 4 czerwca br. w Gdańsku, nad którymi trwa ożywiona dyskusja. Na podstawie jej wyników powstaną postulaty programowe samorządowców, które będą przedstawione ugrupowaniom uczestniczącym w wyborach parlamentarnych. Podobne postulaty formułują inne środowiska, którym leży na sercu dobro ogółu. Gdańskie tezy, mimo że są tylko punktem wyjścia do dyskusji nad postulatami, już zostały bezpodstawnie ocenione jako rzekomo godzące w unitarność Polski (nonsens), albo przygotowane przez partie opozycyjne. Znam wszystkie osoby, które pracowały nad projektem tez - żadna z nich nie jest nawet członkiem partii politycznej, choć członkostwo w ugrupowaniach politycznych nie jest niczym złym.

3. Trwająca od wielu miesięcy dyskusja na temat przyszłości polskiej samorządności została już zauważona przez media, które poświęcają jej coraz więcej miejsca, w sposób właściwy profesji dziennikarskiej. Bierze w niej udział liczna grupa samorządowców, głównie bezpartyjnych, wywodzących się z lokalnych komitetów wyborczych. Partnerami w tej debacie są przedstawiciele partii politycznych, które deklarują zainteresowanie problematyką samorządową, a także coraz liczniejsza grupa organizacji pozarządowych i innych, aktywnych społecznie środowisk. Jednym z omawianych tematów jest możliwość zbudowania wspólnej, szerokiej koalicji obywatelsko-samorządowej, która mogłaby wyłonić kandydatów do Senatu. Postulat przekształcenia Senatu w izbę samorządową, zapisany przez Solidarność w programie Samorządna Rzeczpospolita w 1981 roku, nie jest możliwy do zrealizowania bez zmiany Konstytucji. Jednak nic nie stoi na przeszkodzie zmianie zapisów w ustawach samorządowych, które od 2000 r. zakazują łączenia mandatu samorządowego z mandatem senatora. Warto przypomnieć, że przecież jeszcze niecałe 20 lat temu mieliśmy samorządowców w Senacie (np. Mieczysław Janowski, prezydent Rzeszowa, Tadeusz Kopacz, burmistrz Braniewa). W tych rozmowach uczestniczą - jak wiadomo - liczni samorządowcy. Jako obywatele, którym leży na sercu dobro wspólne.

4. Radni, burmistrzowie i prezydenci miast członkowskich Związku Miast Polskich reprezentują wszystkie opcje polityczne, choć znaczącą przewagę mają samorządowcy wybrani z list lokalnych komitetów wyborczych. To bardzo ważna cecha naszej organizacji: pełen pluralizm i reprezentatywność. Dlatego Związek nie uczestniczy w żadnych rozmowach politycznych, w tym zwłaszcza dotyczących udziału w wyborach. Na te cele nie są wydawane żadne środki, ani angażowane jakiekolwiek zasoby Związku. Nie oznacza to oczywiście, iż osoby aktywne w Związku jako działacze samorządów miejskich, nie korzystają ze swoich praw obywatelskich. Wręcz przeciwnie: mogą, a w obecnej sytuacji nawet powinni z nich skorzystać jak najszerzej i - mam nadzieję - z powodzeniem. Pro publico bono.