Nie wiem ilu, ale pewnie sporo, może i większość z Was, którzy ów list podpisali, w chwili jego podpisywania – podobnie zresztą jak wasi adwersarze – „Golgoty Picnic" nie widziało.
Zapewne po obejrzeniu spektaklu nie macie już szans, aby swój podpis wycofać. Ale się zastanówcie, szczerze zajrzyjcie w swoje wnętrza, nie zasłaniajcie się wyższą koniecznością, względami towarzyskimi itp.
Żeby było jasne, chcę mówić o sobie – czemu, otrzymawszy ów list, wstrzymałem się z podpisem.
Jestem chrześcijaninem, co oznacza dla mnie, że określam się jako ten, który śmie zabiegać o to, aby być przyjacielem Jezusa Chrystusa. Wiernym, aczkolwiek nieudolnym naśladowcą tego wzoru, który dał swoim życiem i swoją śmiercią Chrystus (czy jestem w stanie naśladować mego Mistrza do końca? – czuję wyraźnie i nieustannie swoje ziemskie, ludzkie ograniczenia, swoją słabość, olbrzymią odległość od ideału).
Jego Boska Osoba jest dla mnie czymś niezwykle cennym. Myślę, że czymś najcenniejszym na świecie. Znaczenia Jezusa nie da się określić tylko mianem tabu albo sacrum, albo innymi formułami, które podpowiada nasza naukowa, teologiczna, kulturoznawcza czy antropologiczna terminologia. Jezus to mój Mistrz, Nauczyciel, osoba obdarzona autorytetem, świętością – to tak samo Osoba Boża, jedna z trzech osób boskich. Ten przedziwny byt, który jest dla mnie doświadczany jako nieustające źródło miłosierdzia, wybaczenia, łaski, przyciągania, jest czymś najwznioślejszym, czego mogę w życiu doświadczyć, co mogę sobie w życiu wyobrazić. Ten wciąż zaskakujący mnie swoją zadziwiającą, pociągającą osobowością byt to mój najlepszy przyjaciel, wystawiający się na rany, na ciosy, na przemoc. Stworzyciel opluwany, bity, wyśmiewany, szykanowany w drodze na Golgotę. Przez ludzi potraktowany jak śmieć, wyrzutek. Wierzę, że poddając się tej przemocy, którą potrafią (jak dobrze o tym wiemy!) kierować się chyba tylko ludzie, dokonał On absolutnego przewartościowania. Poddając się owemu ludzkiemu okrucieństwu z własnej woli i po to, aby zrównoważyć ogrom owej przemocy, która toczy się przez nasze dzieje i przez nasze wnętrza. To musiało być coś, co równoważy ową naszą złość. Coś niewyobrażalnego. Coś, co wyrówna za nas nasze rachunki. Stąd Stworzyciel oddał swoje życie, umęczony przez ludzi, których z własnej woli chce zbawić.
Hitler, Stalin, Lenin
Golgota, krzyż, męka to dla mnie absolutnie przełomowy moment w dziejach ludzkości.