Jaka jest strategia Putina?

Jaka będzie reakcja Rosjan, gdy zorientują się, że pogorszenie jakości ich życia nie jest tymczasowe? – zastanawia się ekonomista.

Aktualizacja: 31.12.2015 23:34 Publikacja: 30.12.2015 17:59

Jaka jest strategia Putina?

Foto: AFP

W tym roku rosyjska gospodarka radzi sobie najsłabiej spośród krajów należących do grupy G-20. Według najnowszych prognoz Międzynarodowego Funduszu Walutowego skurczyła się o 3,8 proc. Ale mogło być jeszcze gorzej. Prezydent Władimir Putin twierdzi, że jego polityka gospodarcza pozostaje spójna. W rzeczywistości sprytnie zmienił kurs, co pozwoliło ograniczyć straty, które byłyby znacznie większe, gdyby tego nie uczynił.  

Pod koniec 2014 roku Rosję ogarnęła panika finansowa. Bank centralny Rosji zareagował na ostry spadek cen ropy naftowej, upłynniając kurs rubla, który natychmiast o połowę stracił na wartości. Zdesperowani Rosjanie ruszyli do sklepów, by kupić cokolwiek,  zanim ich waluta całkowicie straci na wartości. Inflacja gwałtownie skoczyła do 16 proc.

Kuracja zaordynowana przez Putina – i przekazana do publicznej wiadomości w grudniu zeszłego roku podczas konferencji prasowej– nie była przekonująca. „Zamierzamy podjąć działania, które już stosowaliśmy, w zasadzie z powodzeniem, w 2008 roku” – mówił rosyjski przywódca. Nawiązywał do reakcji Rosji na kryzys finansowy, gdy tamtejsza gospodarka otrzymała najpotężniejszy bodziec fiskalny spośród państw G-20 – o wartości co najmniej 10 proc. PKB. Efekt? Spadek  PKB o 7,8 proc.  – największy w grupie krajów G-20. Krótko mówiąc, Putin zaproponował powtórkę z polityki, która wcześniej okazała się chybiona.

Na szczęście dla Rosji nie dotrzymał obietnicy. W latach 2008-2009 Bank Rosji (BR) zastosował politykę stopniowej dewaluacji, zapewniając wsparcie finansowe wszystkim dużym przedsiębiorstwom z udziałem państwa i firmom prywatnym, niezależnie od ich wyników finansowych. Tym razem utrzymano płynny kurs walutowy, co pozwoliło  oszczędzić rezerwy. BR ustabilizował rynek poprzez szokową podwyżkę stóp procentowych – od tego czasu stopniowo je obniża, jak uczyniłby to każdy rozsądny bank centralny.

Rosja rzeczywiście podjęła antykryzysowe działania stymulacyjne – ale przy wartości 3,5 proc. PKB stanowiły jedynie jedną trzecią pakietu z 2008 roku. Choć rosyjski rząd zaliczył część firm do grona „strategicznych”, w rzeczywistości przyznał im bardzo małe wsparcie finansowe.  Wiele dużych przedsiębiorstw, głównie z branży budowlanej i lotniczej, musiało ogłosić bankructwo.  Było to powtórzenie tak zwanej twórczej destrukcji, która zapewniła Rosji końca lat 90. dekadę ogromnego wzrostu.

Od czasu wywłaszczenia w 2004 roku przedsiębiorstwa naftowego Jukos Putin prowadził niezwykle łaskawą politykę wobec firm państwowych. Państwo finansowało zarówno ich zakupy, jak i projekty inwestycyjne z przychodów z ropy, która wydawała się niewyczerpanym źródłem gotówki. Dziś jednak, gdy ceny tego surowca poleciały na łeb na szyję, rosyjskie wpływy z eksportu spadły w tym roku o 30 proc., a fundusze państwowe mocno stopniały.  

Napięcie rosło. Wiadomo było, że któryś z elementów układanki musi pęknąć. Na szczęście dla Putina najsłabszym ogniwem nie okazał się fiskalny konserwatyzm. Tegoroczny deficyt budżetowy Rosji wyniesie, jak się szacuje, jedynie 2 proc. PKB, a w roku 2016 wzrośnie do 3,5 proc. Świadczy to o sile gospodarki, zważywszy, że kraj musiał poradzić sobie z zawirowaniami w sferze handlu i międzynarodowymi sankcjami finansowymi. W przyszłym roku rząd chce sięgnąć po 40-45 mld dolarów z funduszu rezerwowego w celu sfinansowania wydatków budżetowych. Ale Rosja może sobie na taki ruch pozwolić. Jej łączne rezerwy walutowe wynoszą obecnie 364 mld dolarów, zaś dług publiczny sięga zaledwie 14 proc. PKB.

Osiągnięcie tego celu będzie się wiązać z koniecznością przełamania przez Putina niektórych tematów tabu. Przez pierwszych piętnaście lat jego rządów stopa życiowa Rosjan stale rosła. Ale od listopada 2014 roku zaczęła gwałtownie spadać. Wartość płac realnych ma się w tym roku zmniejszyć o 10 proc. Spadnie też rzeczywista wartość emerytur, zaś wydatki na opiekę zdrowotną i edukację mają obniżyć się w przyszłym roku o 8 proc.
Sytuację tę odczuwają też firmy państwowe.  Gazprom, Rosnieft (który wchłonął Jukos) oraz Koleje Rosyjskie otwarcie proszą o pieniądze z budżetu. W grudniu zeszłego roku Putin przyjął kompleksowy program finansowy dla Rosnieftu. Jednak już w okolicach sierpnia było wiadomo, że wszyscy trzej korporacyjni potentaci otrzymają jedynie niewielki ułamek kwoty, o którą występowali. Wpływowy szef Kolei Rosyjskich, Władimir Jakunin, który był rzekomo oficerem KGB i przyjacielem Putina, stracił stanowisko.

Zważywszy na finansowe sankcje Zachodu, dążenie Putina do zachowania państwowych funduszy jest ze wszech miar sensowne. Ale wagi tych zmian nie wolno przeceniać. Ich efekt makroekonomiczny jest wprawdzie znaczący, jednak kwestia reform systemowych nie jest rozpatrywana. W przeciwieństwie do Chin, Rosja nie podjęła najmniejszych wysiłków, by zdławić drapieżną korupcję na szczytach władzy. Nie zrobiono też nic w celu umocnienia rządów prawa. Dziesiątki tysięcy z założenia niewinnych rosyjskich biznesmenów siedzi w areszcie, oczekując na proces, bo władze podatkowe chcą przejąć ich firmy. Szerzy się protekcjonizm, gdyż Rosja nakłada coraz to nowe sankcje handlowe.

Pytanie, jaka będzie reakcja Rosjan, gdy zorientują się, że pogorszenie jakości ich życia nie jest tymczasowe, tak jak to było w roku 1998. W 2014 roku rosyjski PKB wyniósł 2,1 bln dolarów (przy obecnym kursie wymiany). Spadł do 1,1 bln. Liczby te nie odzwierciedlają siły nabywczej, ale rosyjska klasa średnia przelicza swe pensje na dolary. Na razie opinia publiczna reaguje spokojnie.  Jednak dwutygodniowy protest kierowców ciężarówek przeciw podnoszeniu opłat za autostrady sugeruje, że powszechny spokój nie będzie trwał wiecznie.

Podczas konferencji prasowej w grudniu zeszłego roku Putin przewidywał: „W najgorszym razie [kryzys] potrwa, jak sądzę, kilka lat. Później niechybnie nastąpi wzrost, między innymi na skutek zmiany zagranicznej sytuacji gospodarczej. Rozwijająca się  gospodarka światowa będzie potrzebować dodatkowych źródeł energii”.  W grudniu tego roku Putin stwierdził: „Obecna sytuacja jest skomplikowana, ale nie krytyczna”.

Raczej trudno w to uwierzyć. Rosyjska gospodarka zaczęła przeżywać stagnację, zanim doszło do gwałtownego spadku cen ropy na świecie, a jak przewiduje większość ekspertów, ceny energii jeszcze przez wiele lat pozostaną na niskim poziomie. Putin musi zatem stawić czoło wyzwaniu, z którym nie przychodziło mu się jeszcze mierzyć: kierowania Rosją w czasie, gdy światełko majaczy daleko – na samym końcu tunelu.

Autor jest szwedzkim ekonomistą, członkiem think tanku Atlantic Council w Waszyngtonie i autorem książki „Jak budowano kapitalizm”

W tym roku rosyjska gospodarka radzi sobie najsłabiej spośród krajów należących do grupy G-20. Według najnowszych prognoz Międzynarodowego Funduszu Walutowego skurczyła się o 3,8 proc. Ale mogło być jeszcze gorzej. Prezydent Władimir Putin twierdzi, że jego polityka gospodarcza pozostaje spójna. W rzeczywistości sprytnie zmienił kurs, co pozwoliło ograniczyć straty, które byłyby znacznie większe, gdyby tego nie uczynił.  

Pod koniec 2014 roku Rosję ogarnęła panika finansowa. Bank centralny Rosji zareagował na ostry spadek cen ropy naftowej, upłynniając kurs rubla, który natychmiast o połowę stracił na wartości. Zdesperowani Rosjanie ruszyli do sklepów, by kupić cokolwiek,  zanim ich waluta całkowicie straci na wartości. Inflacja gwałtownie skoczyła do 16 proc.

Pozostało 88% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Dubravka Šuica: Przemoc wobec dzieci może kosztować gospodarkę nawet 8 proc. światowego PKB
Opinie polityczno - społeczne
Piotr Zaremba: Sienkiewicz wagi ciężkiej. Z rządu na unijne salony
Opinie polityczno - społeczne
Kacper Głódkowski z kolektywu kefija: Polska musi zerwać więzi z izraelskim reżimem
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Wybory do PE. PiS w cylindrze eurosceptycznego magika
Opinie polityczno - społeczne
Tusk wygrał z Kaczyńskim, ograł koalicjantów. Czy zmotywuje elektorat na wybory do PE?