Prawo i Sprawiedliwość niepotrzebnie obawia się tematu zakazu aborcji. Cynicznie rzecz biorąc, można na nim ugrać podwójnie. Uratować życie dzieci nienarodzonych i wprowadzić lepszą ochronę prawną dla kobiet w ciąży. I za jednym zamachem pokazać człowieczeństwo, uczciwość wobec wyborców, własną siłę i odporność na presję.
PiS, zbierający dużo negatywnych opinii o sobie w zachodnich mediach, powinien być zadowolony, że ataki z powodu Trybunału Konstytucyjnego przenoszą się teraz na temat aborcji, bo postulat jej zakazu jest dużo łatwiej obronić. To przecież wewnętrzna sprawa kraju, podczas gdy trudno w ten sposób tłumaczyć, skomplikowane zresztą, zamieszanie wokół Trybunału. Co więcej, oskarżenia o prawicowy radykalizm obecnej ekipy można neutralizować, wspominając refundację leków zawierających marihuanę, i reklamować inne zmiany, które podobają się zachodniej lewicy (np. program Rodzina 500+).
Chwiejność Beaty Szydło – która najpierw poparła obywatelski projekt zakazu aborcji, a teraz tłumaczy, że zrobiła to niby tylko jako osoba prywatna – choć politycznie zrozumiała, na dłuższą metę może jej zaszkodzić. Jeśli premier nie poprze zakazu, oszuka wyborców i pokaże się jako osoba nieodporna na stres i presję. A może pokazać siłę, zdecydowanie i spójność swoich poglądów. PiS w zasadzie nie ma innej drogi, niż uczciwie i szybko pracować nad obywatelskim przecież projektem zakazu aborcji. W przeciwnym razie udowodniłby, że jego poszanowanie dla demokratycznych inicjatyw i życia dzieci nienarodzonych to zwyczajne kłamstwa.
Obawy, że za jakiś czas (jaki konkretnie?) siły proaborcyjne zalegalizują w Polsce aborcję na żądanie, mają bardzo słabe umocowanie. Nie zrobiła tego Platforma Obywatelska z opowiadającymi się za prawem do aborcji premier Ewą Kopacz, ówczesnym kierownictwem Ministerstwa Zdrowia i marszałek Sejmu Małgorzatą Kidawą-Błońską. Dlaczego? Bo aborcja jest uznawana w Polsce za coś ohydnego i barbarzyńskiego.
Czas działa zresztą na korzyść prawdy. Im więcej czasu ma Fundacja Pro – Prawo do Życia na pokazywanie zdjęć z uśmiercania dzieci nienarodzonych, tym gorzej dla proaborcyjnego lobby. Rozwój medycyny (np. operacje na dzieciach nienarodzonych) i techniki (np. zdjęcia USG w 3D) zrobił swoje. Ale w ukazywaniu rzeczywistości wystarczą też, umieszczane często w mediach społecznościowych, zwyczajne zdjęcia zrobione smartfonami przez matki dzieci zmarłych we wczesnym okresie prenatalnego rozwoju. Nawet ci ludzie, którzy spali na lekcjach biologii w Polsce, teraz bez większego wysiłku dowiadują się, o co w aborcji naprawdę chodzi.