Reklama

Surdykowski: Wypasione BMW władzy

Młody krakowski dziennikarz Wojciech Marchewczyk obudził się w niedzielę 13 grudnia 1981 roku z bólem głowy po balandze. Dlatego zrazu nie docierało doń milczenie telefonów i złowroga gadanina generała w ciemnych okularach. Potem wszystko potoczyło się jak lawina.

Aktualizacja: 22.08.2016 21:56 Publikacja: 22.08.2016 20:56

Surdykowski: Wypasione BMW władzy

Foto: Fotorzepa

Z grupą studentów opanowali przypadkowy autobus i dołączyli do strajkujących hutników. „Nigdy nie pytaj, komu bije dzwon, bije on tobie" – powtarzał przeczytaną gdzieś sentencję. Uczestnicy strajku chcieli wydawać gazetkę, on był jedynym fachowcem, więc stanął na czele. Tak powstał „Hutnik", który stał się największym zakładowym pismem podziemnym i drugim w Polsce pod względem nakładu po „Tygodniku Mazowsze".

Gdy esbecy wdarli się do podziemnej drukarni, zdzielił bykiem najbliższego i nawiał. Ukrywał się i dalej kierował pismem, w którym publikowały najlepsze pióra ówczesnego Krakowa. Milicyjnym łapaczom nigdy nie udało się wprowadzić agenta do redakcji, wpadka przyszła dopiero w 1988 roku, ale wtedy komuna traciła już zęby.

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się świat i Polska. Jak wygląda nowa rzeczywistość polityczna po wyborach prezydenckich. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.

Czytaj, to co ważne.

Reklama
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Nizinkiewicz: Karol Nawrocki musi szybko dojrzeć po reakcji Donalda Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Bogusław Chrabota: Polska potrzebuje tarczy wymierzonej w dezinformację. PAP ma na to pomysł
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Od reparacji mogą zależeć relacje między Polską i Niemcami
analizy
Marek Kozubal: Alert RCB o zagrożeniu uderzeniem z powietrza. To dopiero początek
Opinie polityczno - społeczne
Bogusław Chrabota: Dziedzictwo Jerzego Giedroycia
Reklama
Reklama