Jaś, co bitcoinem dostał po głowie

Czy można w kilka dni stracić zaufanie do państwa? Szczególnie gdy jest się młodym obywatelem stawiającym pierwsze kroki w dorosłym życiu? Tak! Jeśli wezmą się do tego polscy urzędnicy. Trzeba im oddać: są niezawodni. Ilekroć wydawałoby się nam, że osiągają dno, udowadniają: oni dopiero się rozpędzają!

Publikacja: 22.04.2018 21:00

Jaś, co bitcoinem dostał po głowie

Foto: shutterstock

Tym razem dali popis w kwestii tzw. bitcoinów. To cyfrowa nowinka, internetowa kryptowaluta wymyślona przez informatyków. Budzi wiele kontrowersji, w tym natury podatkowej. Bo jak traktować wirtualny symbol niemający oparcia w żadnym banku? Którym da się jednak i płacić, i handlować? To przedmiot czy pieniądz? Na naszych urzędnikach te niejasności nie zrobiły żadnego wrażenia. Zachowali się jak średniowieczni poborcy, zainteresowani jedynie obdarciem podatnika ze skóry. Oświadczyli, że kto handluje bitcoinami, powinien zapłacić podatek od zysku. A także podatek od tzw. czynności cywilnoprawnych (PCC). Taki sam, jaki płaci się przy kupnie auta czy mieszkania.

Równie dobrze mogliby zamiast tego każdemu handlującemu bitcoinami wręczyć zawleczkę od wojskowego granatu, mówiąc przy tym: „resztę wsadziliśmy ci do spodni". Dlaczego? Bo PCC płaci się od wartości przedmiotu każdej transakcji. Tymczasem giełda bitcoinów to miliony transakcji. Wystarczy uruchomić program w komputerze. To tak, jakby pójść na lotnisko i co chwila zmieniać zdanie co do kierunku zagranicznej podróży. A po każdej zmianie biec do kantoru i wymieniać posiadane pieniądze na walutę wybranego kraju. I tak w kółko przez tydzień, przy czym... na koniec nigdzie nie polecieć.

Normalnie wrócilibyśmy do domu. Ale tutaj nie! Bo przy wyjściu stoi fiskus i żąda PCC od każdej wymiany. I na nic tłumaczenia, że nigdzie przecież się nie poleciało i grosza na nic się nie wydało.

Wśród amatorów bitcoinów jest wielu młodych ludzi. Jak mogą wpłynąć na nich takie decyzje urzędników? Wyobraźmy sobie Jasia – młodego przedsiębiorczego studenta. W wakacje zarobił i odłożył kilka tysięcy. Zarobek zainwestował w bitcoiny. Wolał to, zamiast imprezować. Wgrał program i jego własny laptop handlował za niego miesiącami 24 godziny na dobę. W kwietniowy piątek spotkał się z kolegami na piwie i pochwalił, że zarobił już całe 500 złotych. Koledzy z uznaniem kiwali głowami. W poniedziałek zaś Jaś otworzył rano portal z newsami i zauważył artykuł o urzędniczej interpretacji dotyczącej bitcoinów. Zajrzał do historii swoich transakcji. I w sekundę osiwiał.

Okazało się, że ma do zapłacenia ciężkie dziesiątki tysięcy złotych podatku PCC. Z przerażeniem pobiegł do rodziców. A ci powiedzieli mu: „synku, tak działa to państwo. Jak byłeś mniejszy, to zabrało nam pieniądze zgromadzone w OFE".

Jaś w kilka dni odebrał solidną lekcję życia. Dowiedział się, że w Polsce państwo może boleśnie zaskoczyć obywatela. I to tak, że ten się nie pozbiera przez dwa następne pokolenia. Co będzie w przyszłości? Jaś kończy studia, staje się Janem i wymyśla jakiś biznes. Czy uruchomi go w Polsce? Pytanie iście retoryczne.

To, że teraz resort finansów obiecuje wydanie do końca miesiąca nowego komunikatu ws. bitcoinów, to musztarda po obiedzie. Urzędnicy zapowiadają „rozsądne działania".

Szkoda, że nie byli rozsądni od początku! Jaś ma bowiem swój rozum. Tego poniedziałkowego poranka nie zapomni nigdy. Ze wszystkimi tego konsekwencjami.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację