Zbliżony co do skali chce nam właśnie zafundować Ministerstwo Finansów. Przymierza się ono do zmian w przepisach podatkowych. Dotyczą one tzw. struktur hybrydowych. Mniejsza o szczegóły zrozumiałe tylko dla księgowych. Clou sprawy to fakt, że są one bolesne dla podatników oraz że wprowadza się je w trakcie trwania roku podatkowego! Od 25 lat tymczasem panuje w Polsce zasada, potwierdzona przez Trybunał Konstytucyjny, że wszelkie przepisy na niekorzyść podatnika mogą wchodzić w życie tylko z początkiem roku. Po to, aby można się było do nich przygotować. Uwzględnić je w planach biznesowych. Dokładnie tak jak lekkoatleci, którzy układają wielomiesięczny trening pod konkretne zawody i konkretny dystans.
Zasada ta to element „zaufania do państwa". Wielokrotnie w Polsce naginanego, a nawet wręcz łamanego. To jednak, co chce zrobić teraz Ministerstwo Finansów, to numer z gangsterskiego arsenału. Tak jakby po zwrot pożyczki przyszli umięśnieni windykatorzy. I poinformowali, że oprocentowanie wzrosło z ustalonych 10 do 110 proc. za dzień.
Ministerstwo Finansów doskonale sobie z tego zdaje sprawę. Uzasadnia bowiem, dlaczego łamie reguły obowiązujące od ćwierć wieku. Według resortu „nakazy wywodzone z zasad demokratycznego państwa prawnego nie mają charakteru bezwzględnego. Odstąpienie od tych zasad jest dopuszczalne, gdy przemawia za tym ważny interes publiczny"! W tym przypadku ma nim być ukrócenie nadużyć podatkowych poprzez wprowadzanie unijnej dyrektywy z maja 2017 roku, ATAD II. Dyrektywy sprzed ponad dwóch lat! Przez ten czas urzędnicy nie zdążyli wprowadzić unijnego przepisu do polskiego prawa! A teraz „wycierają sobie gębę" ważnym interesem, zwalając oczywiście kłopoty na przedsiębiorców. Tłumaczenie to jest zwykłym „listkiem figowym". Nie wiem, czy powodem opóźnienia było lenistwo czy też brak kompetencji? A może to, że od maja 2017 roku mieliśmy pięciu różnych ministrów finansów – w tym jednego dwa razy? Zresztą nie to jest ważne. Państwo zawaliło. Niech teraz same połyka tę żabę.
Sprawa ta budzi też obawy na przyszłość. Jeśli państwo potrafi się tak zachować w tym przypadku, to co będzie w innych? Czy kolejne obciążenia obywateli będą też wprowadzane z dnia na dzień, w ciągu, a nie na początek roku? Czy czeka nas np. to, że w najbliższy poniedziałek państwo ustali progresywny podatek PIT liczony od długości włosów na głowie? A gdy już wszyscy wrócą od fryzjera, rząd ogłosi dodatkowe represyjne rozwiązania dla osób łysych lub ostrzyżonych „na jeża"?
Polska mieni się państwem prawa. Wymaga od obywateli przestrzegania zasad i kodeksów. Chce wyeliminować oszustów. Brawo, tak trzymać! Jeśli jednak robi to takimi samymi metodami, jakimi posługują się ci ostatni – to staje się takie jak oni.