Ekonomiści uznali, że tylko 2,9 proc. średnioroczna inflacja i aż 5-proc. wzrost PKB to zbyt optymistyczne prognozy. Wciąż nieznane są bowiem konsekwencje oczekiwanego na świecie spowolnienia gospodarki, a presja cenowa może być nadal znacząca.
Budżet 2009 roku będzie pierwszym planem finansowym państwa w pełni przygotowanym przez obecny rząd i to właśnie on wskaże podejście ekipy Donalda Tuska choćby do obniżania deficytu i cięcia często nieuzasadnionych wydatków. Dlatego pozostaje liczyć, że minister finansów znajdzie wsparcie premiera, gdy posłowie będą chcieli znów rozdawać pieniądze podatników.
Zadanie to niełatwe, bo z jednej strony minister finansów pozostaje więźniem sztywnych wydatków obowiązujących w polskich finansach, a z drugiej strony powinien dotrzymać zobowiązań wobec europejskich partnerów przyjętych w planie konwergencji. Musi to jeszcze pogodzić z rozbudzonymi nadziejami pracowników sfery budżetowej, którzy pamiętają zapowiedzi z kampanii wyborczej. Zadania nie ułatwia też to, że od 2009 roku zaczną obowiązywać korzystne dla wielu podatników, ale kosztowne dla budżetu, dwie stawki podatkowe – 18 i 32 proc.
Jeśli więc faktycznie deficyt w przyszłorocznym budżecie ma zostać obniżony do niecałych 15 mld zł, będzie to oznaczało znaczny krok na drodze ograniczania deficytu i ograniczenie narastania nowego długu.
Czy tak się stanie? Czekamy na konkrety.