Czy Pana zdaniem istnieje konieczność zmiany polityki dywidendowej TP? Dzięki sprzedaży TP Emitela w spółce pojawiły się dodatkowe zyski, czy France Telecom rozważa dodatkową wypłatę dywidendy lub buy back w tym roku?
Moim zdaniem, jako przedstawiciela znaczącego akcjonariusza TP, zmiana polityki dywidendowej nie jest konieczna. Obecna jest satysfakcjonująca, zarówno jeśli wziąć pod uwagę stopę dywidendy, jak i inne parametry. Jednak zarówno ta sprawa, jak i temat dodatkowej wypłaty muszą zostać najpierw przedyskutowane przez radę nadzorcza TP.
France Telecom i Deutsche Telekom nawiązały współpracę, która ma swoje skutki także w Polsce. Czy widzi Pan możliwość powstania powiązań kapitałowych między tymi grupami?
Jak do tej pory nasze ustalenia mówią o poszukiwaniu obszarów współpracy za wyjątkiem zarządzania i powiązań w akcjonariacie. Wiemy, że mamy wspólne interesy w dzieleniu się siecią, pracy nad uwspólnianiem dostawców, tworzeniu zespołu, który pracowałby nad badaniami i rozwojem obu grup. Możemy wiele rzeczy robić razem, co czasem przekłada się na powstanie joint ventures. Jednocześnie jednak nie mamy potrzeby, aby wzajemnie obejmować swoje akcje, by realizować powyższe cele. Jesteśmy skoncentrowani na bardzo pragmatycznych projektach, o których wiemy, że możemy je zrealizować.
Grupa FT zamierza zainwestować ponad 18 mld euro do 2013 r. we własna infrastrukturę, aby dostosować ją do rosnącej popularności smartfonów. Wierzy Pan, że przyszłość należy do smartfonów, czy do tabletów?
Do jednych i drugich. Niektóre analizy pokazują, że za 10 lat będzie ponad 20 mld sztuk różnego rodzaju sprzętu elektronicznego podłączonego do sieci internetowej. Dziś mamy ich ok. 6 mld. Z tego 5,5 mld to telefony, z których powiedzmy 1 mld to smartfony nad wzrostem udziału których, notabene silnie pracujemy, a reszta to komputery osobiste, tablety i inne. Moim zdaniem istnieje olbrzymi potencjał, aby powiększyć udziały rynkowe smartfonów, ale także jest szansa, aby zwiększyć liczbę tabletów, użytkowanych przez klientów. Tak naprawdę z naszych obserwacji wynika, że w tych segmentach rynku nie występuje tzw. kanibalizacja. Użytkownik najpierw kupuje iPhone'a, potem iPada, ale zatrzymuje iPhone'a. Tablety uzupełniają smartfony. Nie widzę więc na rynku tendencji, aby jedne wypierały drugie.
Istotny temat to udział dostawców kontentu w finansowaniu infrastruktury telekomunikacyjnej. Jaki pomysł na rozwiązanie tej kwestii ma FT? Jak podzielić koszty infrastruktury między telekomy, a takie firmy jak Google, czy Facebook?
Dziś problem polega na tym, że większość przychodów operatorów pochodzi ze sprzedazy usług głosowych, które maleją, bo choć ludzie coraz więcej rozmawiają, a liczba wydzwanianych minut rośnie, to przecież cena za rozmowy spada. Z drugiej strony mamy do czynienia z fantastycznym wzrostem ilości przesyłanych i pobieranych danych. Nie możemy jednak korzystać z tego wzrostu, bo jesteśmy uwiązani do naszych schematów cenowych tj. pakietów z nielimitowaną ilością transmisji danych. A rynek wymaga więcej miejsca w sieci (wzrost ilości przesyłanych danych przekracza 100 proc. rocznie), co sprawia, że operatorzy, aby sprostać tym wymaganiom, muszą więcej inwestować. Dlatego wszyscy operatorzy na świecie pracują dziś nad na tym, by wyjaśnić i przekonać klientów, że mogą zwiększyć znacząco wykorzystanie transmisji danych skoro oglądają dużo telewizji i innych treści video przez Internet, mają tablet, smartfon, ale będą musieli zapłacić za to nieco więcej.
Więc jeśli dobrze rozumiemy, pomysł jest taki, żeby to nie „Google" dopłacał do budowy infrastruktury, ale aby ten koszt ponieśli konsumenci?
To jeszcze inny problem. Najpierw my, jako telekomy musimy odrobić pracę domową polegająca na stworzeniu nowej struktury cenowej usług głosowych i transmisji danych, zdefiniowaniu co jest transmisją danych, a co nie. To nie ma nic wspólnego z Google, czy Facebookiem. Zresztą nie jest łatwo operatorom wyjaśnić takim firmom jak Google, które stworzyły bardzo popularne usługi, że muszą partycypować w czymś, w czym do tej pory nie uczestniczyły. Dlatego wolę dziś powiedzieć, że musimy pracować sami nad zmianą sposobu oferowania usług. Jednocześnie mamy do rozwiązania inny globalny problem doby Internetu. Zaburzona została niegdysiejsza równowaga w transmisji danych pochodzących z Europy i USA. Dziś europejskie sieci odbierają ponad 8 razy więcej danych, niż wysyłają do Stanów Zjednoczonych. Ten problem, a nie jest to tylko problem dotyczący Google'a, powinien zostać pilnie rozwiązany.
Czy jest coś, co chciałby Pan przekazać inwestorom giełdowym w Polsce? Kurs akcji TP nie zachowuje się ostatnimi czasy najlepiej.
Co mogę powiedzieć? Po pierwsze, chciałbym zwrócić uwagę, że TP wypłaca pokaźna dywidendę, co oznacza, że dostarcza pewne źródło przychodów. To bardzo istotne w świecie opanowanym przez dług. Po drugie wierzę, że rosnąca popularność smartfonów oraz innowacje, takie jak płatności prze komórkę, otworzą przed tym biznesem nowe możliwości. Jestem pewien, że czas dla telekomów jeszcze nadejdzie.
CV
Stéphane Richard (49 l.) został prezesem France Telecom w marcu 2010 r. Wcześniej, od maja 2007 r. do czerwca 2009 r., pracował przy ministrze gospodarki, przemysłu i zatrudnienia. Jest absolwentem Ecole des Hautes Etudes Commerciales oraz Ecole Nationale d'Administration (ENA). W 1991 r. został doradcą ds. przemysłu elektronicznego i IT przy ministrze przemysłu i handlu zagranicznego Francji Dominique'u Straussie-Kahnie.