Nie kupimy TVN

W przypadku telewizji TVN interesuje nas tylko mniejszościowy pakiet akcji – przekonuje Stephane Richard, prezes France Telecom

Publikacja: 28.07.2011 21:52

Nie kupimy TVN

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski

Rok temu został Pan prezesem France Telecom. W jaki sposób grupa zmieniła się od tamtej pory?

Niedługo po tym, jak objąłem w lipcu 2010 r. stanowisko, w ramach nowej wówczas strategii Grupy FT, postawiłem sobie cztery główne cele.

Po pierwsze - poprawę satysfakcji pracowników grupy. To bardzo ważne we Francji, gdzie jest specyficzna i trudna sytuacja. Mamy ok. 100 tys. pracowników, wywodzących się z niegdysiejszego monopolisty państwowego, a więc posiadających w większości status urzędników państwowych. Średnia wieku naszej załogi to 48 lat. W mojej opinii, przez ostatni rok poczyniliśmy w tej kwestii znaczący postęp, co pokazuje przeprowadzona co 6 miesięcy ankieta. Udało się także zawrzeć 11 kluczowych porozumień z głównymi związkami zawodowymi. Po roku od wprowadzenia wielu inicjatyw pracowniczych, widzimy poprawę, ale oczywiście jest ciągle dużo do zrobienia.

Drugim moim priorytetem była sieć tzn. jej modernizacja i rozbudowa, tak aby Orange był liderem szybkości przesyłu. Przeznaczyliśmy na to bardzo dużo pieniędzy ok. 14proc. przychodów naszej grupy do 2012 r. Mamy spore osiągnięcia, także za sprawą inwestycji Telekomunikacji Polskiej. Rozwijamy usługi czwartej generacji, w tym inwestujemy w częstotliwości LTE w Hiszpanii i w Wielkiej Brytanii. Jesteśmy także zainteresowani ich zakupem w Polsce.

Po trzecie, wiele zrobiliśmy, aby zwiększyć zadowolenie klientów. Mógłbym wymienić wiele rzeczy, ale powiem tylko o jednej. Radykalnie zmieniliśmy naszą strategię wobec kontentu. Kilka lat temu, gdy wprowadzaliśmy ofertę telewizji płatnej zainwestowaliśmy ogromne pieniądze - w sumie ok. 1 mld euro - w prawa do transmisji rozgrywek piłki nożnej. Postanowiłem z tym skończyć. W tym roku nie wystartowaliśmy w przetargu na te prawa. Przestaniemy też produkować kontent do kanałów sportowych. Jednocześnie podpisaliśmy porozumienie z Canal+ we Francji, na podstawie którego pozostajemy udziałowcem pozostałych kanałów tematycznych oraz zapewniamy im szerszą dystrybucję i rozwój.

Moim czwartym priorytetem była ekspansja zagraniczna, szczególnie na rynkach rozwijających się. I tak przez ostatnich pięć lat umocniliśmy naszą pozycję w Egipcie, Maroku, Iraku, ostatnio potwierdziliśmy plany wejścia na rynek w Kongo. To kroki zmierzające do zwiększenia naszej obecności na rynkach rozwijających się.

W maju zapowiedział Pan przegląd portfolia aktywów FT.

Podjęliśmy pierwsze decyzje w tej kwestii, ale ogłosimy je wraz z wynikami półrocza.(wczoraj FT podało, że jako pierwszy sprzeda biznes w Szwajcarii, jeśli rada nadzorcza zaakceptuje którą z ofert – red.).

Czy Polska uchowała się w strategii FT?

Tak, jak najbardziej. Polska to długoterminowa inwestycja i bardzo istotna część naszej grupy. Ma wiele wspólnego z Francją. Przed zarządami tu i w Paryżu stoją podobne zadania. Dodatkowo oceniamy, że polski rynek i gospodarka mają ciągle perspektywy rozwoju, choć z drugiej strony konkurencja robi się coraz ostrzejsza. Nadal też uważam, że na rynku takim jak Polska dochodzić będzie do konsolidacji. Pytanie tylko kiedy to nastąpi.

W których segmentach TP powinna Pana zdaniem szukać wzrostu poprzez przejęcia? FT kupi dla niej Playa?

Z tego co wiem, ze względów na udział rynkowy tego operatora, jego przejęcie przez któregokolwiek z trzech dużych operatorów działającego w Polsce byłoby dziś trudne. Wierzę jednak, że z czasem polski rynek będzie się konsolidował, chociażby dlatego, że zapewnienie usług o wysokiej przepływności wymagać będzie coraz większych zasobów kapitałowych.

Polski rynek i gospodarka mają ciągle perspektywy rozwoju, ale konkurencja robi się coraz ostrzejsza

Co sądzi Pan o mariażach telekomów i firm medialnych? Mamy w Polsce pierwszą taką próbę: połączenie Polkomtela, operatora sieci Plus - konkurenta Orange - z grupą Polsatu. Sądzi Pan, że tą drogą może pójść także TP?

Grupa TP ma szeroko zakrojoną umowę z grupą TVN. Firmy medialne i telekomunikacyjne mają sobie wzajemnie wiele do zaoferowania i dlatego współpracujemy. Ale telekom powinien pozostać telekomem, a media mediami. Mamy kilka przykładów w Europie prób wejścia w biznes partnera. Czy to ze strony telekomu, próbującego zostać firmą medialną, jak my we Francji, czy ze strony telewizji lub innych firm medialnych, jak Sky w Wielkiej Brytanii, które chciały zapewniać dostęp do sieci telekomunikacyjnej. Może Wielka Brytanii nie jest nienajlepszym przykładem, bo to wyjątkowy rynek z powodu tego, że nie można tam wskazać formalnego operatora zasiedziałego. Ale na innych rynkach, partnerstwo oznacza zaniechanie bezpośredniej konkurencji i myślenia o satysfakcji klienta. Nasz klient szuka, wszystko jedno jakim ekranem danego urządzenia dysponuje, jak najszerszej oferty programowej, którą mógłby obejrzeć. Dlatego wszystko, co wygląda na partnerstwo zamknięte, ograniczone do możliwości i zasobów partnerów, będzie przez rynek odtrącone. Wierzę, że nasz biznes powinien polegać na tym, aby agregować jak najwięcej kontentu z różnych źródeł dla naszych użytkowników. To oznacza, że musimy mieć w strategii i dystrybucję programów telewizyjnych i agregację treści.

Ale bez powiązań kapitałowych między telekomami a firmami medialnymi?

One mogą się zdarzać, ale nie muszą. Nie wykluczam drobnych powiązań kapitałowych, chociażby dlatego, że telekomy zazwyczaj mają większe możliwości finansowe, więcej gotówki i mocniejszy bilans, a firmy medialne są najczęściej mniejsze i ich sytuacja finansowa jest mniej pewna. Naszą rolą mogłoby być stabilizowanie struktury właścicielskiej, ale w żadnym wypadku zajęcie znaczącej pozycji. Chciałbym tu jednak zrobić wyraźne zastrzeżenie. Grupa FT nie będzie znaczącym udziałowcem z większościowym pakietem, w spółkach z segmentu medialnego.

Więc Grupa FT nie byłaby zainteresowana kupnem stacji TVN, która została wystawiona w Polsce na sprzedaż?

Kupnem z całą pewnością nie.

Jest możliwość, że TVN będzie kupiony przez Vivendi...

Vivendi jest grupą medialną, FT jestest firmą telekomunikacyjną. Chcemy mieć silne powiązania z grupami medialnymi. Jeśli zostaniemy zaproszeni, aby dołączyć do kandydata, który chciałby kupić taką grupę, to dokładnie takie zaproszenie przeanalizujemy. Ale chciałbym jeszcze raz wskazać konkretne granice. Interesuje nas tylko mniejszościowy pakiet akcji za niezbyt wygórowaną cenę.

Za sprawą mediów elektronicznych i lobbingu cały świat wie już, że spółka zależna FT w Polsce prowadzi spór z duńską firma DPTG o miliardy złotych. Jakie zakończenie tej sprawy jest Panu najbliższe: porozumienie przed ostateczną decyzją sądu, czy raczej cierpliwe oczekiwanie, aż sprawa przejdzie wszystkie instancje i rozstrzygną ją sędziowie?

Są dwa sposoby, aby odpowiedzieć na to pytanie. Przypomnijmy najpierw, że konflikt między TP a DPTG zrodził się 20 lat temu. Z tego punktu widzenia, i jako prezes tej grupy, i jako obywatel jestem zaszokowany kwotami, które pojawiły się „na stole" i działaniami osób, które próbują wyciągnąć jak najwięcej pieniędzy z powodu czegoś, co miało miejsce tak dawno. Zdecydowanie nie lubię sytuacji, gdzie takie wielkości są ustalane nie w sposób racjonalny, ale na zasadach absolutnie siłowych. Jestem tym zaszokowany. Z drugiej strony mamy do czynienia z realnym sporem prawnym. Jako przedstawiciel France Telecom powiem, że to sprawa TP i będę prosił menedżerów TP, aby prowadzili sprawę broniąc mocno swoich interesów. To wszystko. Jeśli dobrym sposobem na obronę tych interesów będzie kolejnych 10 lat konfliktu z Duńczykami, to będziemy prosić menedżerów TP aby spór był kontynuowany. A jeśli uznamy, że lepszym sposobem na obronę interesów jest porozumienie i szybkie zakończenie tej smutnej sprawy, to poprosimy TP, aby spór zakończyć.

Czy Pana zdaniem istnieje  konieczność zmiany polityki dywidendowej TP? Dzięki sprzedaży TP Emitela w spółce pojawiły się dodatkowe zyski, czy France Telecom rozważa dodatkową wypłatę dywidendy lub buy back w tym roku?

Moim zdaniem, jako przedstawiciela znaczącego akcjonariusza TP, zmiana polityki dywidendowej nie jest konieczna. Obecna jest satysfakcjonująca, zarówno jeśli wziąć pod uwagę stopę dywidendy, jak i inne parametry. Jednak zarówno ta sprawa, jak i temat dodatkowej wypłaty muszą zostać najpierw przedyskutowane przez radę nadzorcza TP.

France Telecom i Deutsche Telekom nawiązały współpracę, która ma swoje skutki także w Polsce. Czy widzi Pan możliwość powstania powiązań kapitałowych między tymi grupami?

Jak do tej pory nasze ustalenia mówią o poszukiwaniu obszarów współpracy za wyjątkiem zarządzania i powiązań w akcjonariacie. Wiemy, że mamy wspólne interesy w dzieleniu się siecią, pracy nad uwspólnianiem dostawców, tworzeniu zespołu, który pracowałby nad badaniami i rozwojem obu grup. Możemy wiele rzeczy robić razem, co czasem przekłada się na powstanie joint ventures. Jednocześnie jednak nie mamy potrzeby, aby wzajemnie obejmować swoje akcje, by realizować powyższe cele. Jesteśmy skoncentrowani na bardzo pragmatycznych projektach, o których wiemy, że możemy je zrealizować.

Grupa FT zamierza zainwestować ponad 18 mld euro do 2013 r. we własna infrastrukturę, aby dostosować ją do rosnącej popularności smartfonów.  Wierzy Pan, że przyszłość należy do smartfonów, czy do tabletów?

Do jednych i drugich. Niektóre analizy pokazują, że za 10 lat będzie ponad 20 mld sztuk różnego rodzaju sprzętu elektronicznego podłączonego do sieci internetowej. Dziś mamy ich ok. 6 mld. Z tego 5,5 mld to telefony, z których powiedzmy 1 mld to smartfony nad wzrostem udziału których, notabene silnie pracujemy, a reszta to komputery osobiste, tablety i inne. Moim zdaniem istnieje olbrzymi potencjał, aby powiększyć udziały rynkowe smartfonów, ale także jest szansa, aby zwiększyć liczbę tabletów, użytkowanych przez klientów. Tak naprawdę z naszych obserwacji wynika, że w tych segmentach rynku nie występuje tzw. kanibalizacja. Użytkownik najpierw kupuje iPhone'a, potem iPada, ale zatrzymuje iPhone'a. Tablety uzupełniają smartfony. Nie widzę więc na rynku tendencji, aby jedne wypierały drugie.

Istotny temat to udział dostawców kontentu w finansowaniu infrastruktury telekomunikacyjnej. Jaki pomysł na rozwiązanie tej kwestii ma FT? Jak podzielić koszty infrastruktury między telekomy, a takie firmy jak Google, czy Facebook?

Dziś problem polega na tym, że większość przychodów operatorów pochodzi ze sprzedazy usług głosowych, które maleją, bo choć ludzie coraz więcej rozmawiają, a liczba wydzwanianych minut rośnie, to przecież cena za rozmowy spada. Z drugiej strony mamy do czynienia z fantastycznym wzrostem ilości przesyłanych i pobieranych danych. Nie możemy jednak korzystać z tego wzrostu, bo jesteśmy uwiązani do naszych schematów cenowych tj. pakietów z nielimitowaną ilością transmisji danych. A rynek wymaga więcej miejsca w sieci (wzrost ilości przesyłanych danych przekracza 100 proc. rocznie), co sprawia, że operatorzy, aby sprostać tym wymaganiom, muszą więcej inwestować. Dlatego wszyscy operatorzy na świecie pracują dziś nad na tym, by wyjaśnić i przekonać klientów, że mogą zwiększyć znacząco wykorzystanie transmisji danych skoro oglądają dużo telewizji i innych treści video przez Internet, mają tablet, smartfon, ale będą musieli zapłacić za to nieco więcej.

Więc jeśli dobrze rozumiemy, pomysł jest taki, żeby to nie „Google" dopłacał do budowy infrastruktury, ale aby ten koszt ponieśli konsumenci?

To jeszcze inny problem. Najpierw my, jako telekomy musimy odrobić pracę domową polegająca na stworzeniu nowej struktury cenowej usług głosowych i transmisji danych, zdefiniowaniu co jest transmisją danych, a co nie. To nie ma nic wspólnego z Google, czy Facebookiem. Zresztą nie jest łatwo operatorom wyjaśnić takim firmom jak Google, które stworzyły bardzo popularne usługi, że muszą partycypować w czymś, w czym do tej pory nie uczestniczyły. Dlatego wolę dziś powiedzieć, że musimy pracować sami nad zmianą sposobu oferowania usług. Jednocześnie mamy do rozwiązania inny globalny problem doby Internetu. Zaburzona została niegdysiejsza równowaga w transmisji danych pochodzących z Europy i USA. Dziś europejskie sieci odbierają ponad 8 razy więcej danych, niż wysyłają do Stanów Zjednoczonych. Ten problem, a nie jest to tylko problem dotyczący Google'a, powinien zostać pilnie rozwiązany.

Czy jest coś, co chciałby Pan przekazać inwestorom giełdowym w Polsce? Kurs akcji TP nie zachowuje się ostatnimi czasy najlepiej.

Co mogę powiedzieć? Po pierwsze, chciałbym zwrócić uwagę, że TP wypłaca pokaźna dywidendę, co oznacza, że dostarcza pewne źródło przychodów. To bardzo istotne w świecie opanowanym przez dług. Po drugie wierzę, że rosnąca popularność smartfonów oraz innowacje, takie jak płatności prze komórkę, otworzą przed tym biznesem nowe możliwości. Jestem pewien, że czas dla telekomów jeszcze nadejdzie.

CV

Stéphane Richard (49 l.) został prezesem France Telecom w marcu 2010 r. Wcześniej, od maja 2007 r. do czerwca 2009 r., pracował przy ministrze gospodarki, przemysłu i zatrudnienia. Jest absolwentem Ecole des Hautes Etudes Commerciales oraz Ecole Nationale d'Administration (ENA). W 1991 r. został doradcą ds. przemysłu elektronicznego i IT przy ministrze przemysłu i handlu zagranicznego Francji Dominique'u Straussie-Kahnie.

Rok temu został Pan prezesem France Telecom. W jaki sposób grupa zmieniła się od tamtej pory?

Niedługo po tym, jak objąłem w lipcu 2010 r. stanowisko, w ramach nowej wówczas strategii Grupy FT, postawiłem sobie cztery główne cele.

Pozostało 98% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację