Zazwyczaj było tak, że Polska robiła wielkie akcje promocyjne, a kiedy Chińczycy decydowali się na projekty, zaczynały się kłopoty, ponieważ Polacy najczęściej po prostu obawiają się chińskiego kapitału. Tak samo jak nie rozumieją, a raczej nie chcą zrozumieć, chińskiej mentalności, metod negocjacyjnych i ich sposobu robienia biznesu w ogóle.
Niezmordowany prezes Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych Sławomir Majman sprowadza do polski delegację za delegacją, wspiera organizację targów i wystaw, ale niestety efekty jego działań są mierne, bo inaczej być nie może. Nadal nad sukcesem w stosunkach gospodarczych polsko-chińskich wisi widmo Covecu, który poniósł u nas spektakularną porażkę. Stało się to przy wydatnej „pomocy" polskich niedoszłych dostawców, którzy z Chińczykami nie chcieli pracować.
Tymczasem świat robi wszystko, aby ściągnąć do siebie chińskie pieniądze. Robią to z powodzeniem Niemcy, a każda wizyta kanclerz Merkel w Kraju Środka owocuje miliardowymi kontraktami dla niemieckich firm.
Może więc już przyszedł czas na to, by Polacy zaczęli cenić się nieco mniej. Zastanowili się, dlaczego chińska produkcja, która zalewa świat, to nie tylko tanie badziewie, ale i naprawdę wysoko przetworzone produkty. W Polsce działają już dwa chińskie banki, których z pewnością nie byłoby, gdyby Chińczycy nie uwierzyli w Polskę. I najwyższy czas, żeby ich w tej wierze utwierdzić.