Zalew populistycznych i nierealnych obietnic, jakie mieliśmy okazję zobaczyć i usłyszeć, był porażający, ale obawiam się, że jest to tylko przedsmak tego, co czeka społeczeństwo, kiedy ruszy kampania wyborcza do Sejmu.
Pal diabli głupie i nie do spełnienia obietnice kandydatów na prezydenta RP, ale już obietnice partii ubiegających się o realną władzę (w połączeniu jednakże z populistycznymi obietnicami prezydenta elekta) są więcej niż groźne, tak dla kraju, jak i społeczeństwa. Na dodatek rządząca obecnie PO wydaje się ciągle zaskoczona przegraną „swojego" kandydata na prezydenta, nierozumiejącą przyczyn swojej porażki i – co najgorsze – nie okazuje woli i determinacji do walki o wyborców, walki o zwycięstwo. Brak przywództwa w PO staje się coraz bardziej ewidentny.
Tradycyjnie PO miała poparcie i sympatię przedsiębiorców, którzy uważali ją za partię sprzyjającą reformom prorynkowym, zmniejszeniu wpływu państwa na gospodarkę, partię wspierającą inicjatywy obywatelskie i przedsiębiorczość. Niestety, w miarę upływu lat PO odeszła od swoich pierwotnych korzeni i zapowiedzi na rzecz wieloletniej dawki zaniechań, czego skutkiem jest przegrana prezydenta Komorowskiego i uzasadnione obawy w związku z wynikiem jesiennych wyborów do Sejmu.
Z punktu widzenia przedsiębiorców najważniejsze dzisiaj dla skutecznej walki z zalewem taniego populizmu w wydaniu m.in. Pawła Kukiza i PiS jest podjęcie zdecydowanych kroków w kierunku radykalnego odbiurokratyzowania tak gospodarki, jak i innych dziedzin życia społeczno-gospodarczego. Powinny być one podjęte natychmiast i bez większego uszczerbku dla finansów publicznych, a zaliczyłbym do nich:
1/ pilne przyjęcie noweli ordynacji podatkowej wg projektu prezydenta Komorowskiego, a więc przyjęcia jako zasady, że wątpliwości są rozstrzygane zawsze na rzecz podatnika;