Są wymagające zmian finanse publiczne, jest niezbilansowany system emerytalny, bezrobocie, są kredyty frankowe, jest źle działająca służba zdrowia i kiepska edukacja, są niepotrzebne bariery dla przedsiębiorczości. Ale jest też Sejm.
Kiedy zbliża się termin wyborów, w posłów wstępuje szał. Działa to jak odruch psa Pawłowa (dla przypomnienia: rosyjski noblista sprzed wieku tak wytresował psa, że kiedy tylko zapalał światełko, psu zaczynała cieknąć ślinka i miał apetyt na jedzenie). Padają wszelkie bariery – i zdrowego rozsądku, i odpowiedzialności, i przyzwoitości. Zaczyna się tylko intensywne poszukiwanie pomysłów na to, jak zaistnieć, jak dostać się przed wymarzone kamery i jak zdobyć dla siebie dodatkowe głosy wyborcze. Wszystko jedno jakim kosztem, wszystko jedno, czy w ogóle to działanie realne czy nie.