Nie jak w niesławnej Komisji Trójstronnej. Nie dla picu, pod publikę, tylko w taki sposób, w jaki rozmawiają dorośli, odpowiedzialni ludzie, którzy chcą rozwiązać razem jakiś problem. Temu ma służyć Rada Dialogu Społecznego (RDS). I wciąż mam nadzieję, że tak będzie, a to, czego na razie doświadczamy, to jedynie złe miłego początki.
Nie chodzi zresztą tylko o Radę. Chodzi o dużo więcej. O sposób, w jaki traktuje się nas – przedstawicieli pracodawców i pracowników, dwóch kluczowych dla polskiej gospodarki grup. Czy rozmawia się z nami po to, by udawać, że się rozmawia; by spotykać się i uśmiechać do kamer, a potem by każdy z nas toczył swój monolog w próżni? Czy też rozmawia się z nami tak, jak się umawialiśmy, wedle wskazówki wieszcza Mickiewicza, iż „nic pożądańszego a nic trudniejszego na ziemi, jak prawdziwa rozmowa"?
Tylko jak tu rozmawiać? Projekt ustawy o opodatkowaniu odpraw szefów spółek Skarbu Państwa dostaliśmy we wtorek, 24 listopada po południu i mamy 30 dni na to, by się do niego ustosunkować. Mogłoby to w sumie być równie dobrze 300 dni, 3 lata, a nawet 3 tysiące lat, bo nowy podatek został przegłosowany już w środę, 25 listopada. To naprawdę miło, że dano nam prawo wyrażenia swojej opinii o czymś, o czym i tak już zadecydowano. I nie chodzi tutaj o to, czy podatek taki jest sprawiedliwy, słuszny czy mądry. Chodzi o zasadę. Trochę przykro, bo była to bodaj pierwsza ustawa, która trafiła do nas za pośrednictwem RDS. Czy tak to ma wyglądać?
W ubiegłym tygodniu Radę poszerzono o szefów resortów – jest w niej dziewięciu ministrów i dwóch wiceministrów. Taka liczebność przedstawicieli strony rządowej cieszyłaby – pod warunkiem że ktoś z RDS konsultowałby choćby obniżenie wieku emerytalnego. Cieszyłaby, gdyby nie uchwalanie ustaw w trzy dni, nocne głosowania i brak konsultacji społecznych. A także „legislacja kreatywna": zgłaszanie projektów jako poselskie, by uniknąć konsultacji. Na 34 projekty ustaw wniesione do Sejmu dwa to projekty prezydenckie, cztery – rządowe, osiem – obywatelskie, a reszta to projekty poselskie. Przypominam nieśmiało – bo w ferworze sejmowej walki wszystkim to chyba umknęło – że i poselskie projekty podlegają społecznym konsultacjom. To tak na marginesie.
Prezydent Andrzej Duda, uzupełniając skład RDS, po raz kolejny podkreślał, jak ważne to ciało. Mówił też o tym, jak źle się stało, że poprzedni rząd całkowicie zaniechał dialogu, marginalizując, a w końcu uśmiercając Komisję Trójstronną. Tyle tylko, że nie widzę tu korelacji między słowami Pana Prezydenta a dotychczasowymi czynami.