Reklama

RDS – czy to przypadkiem nie wiele hałasu o nic?

Zupełnie niedawno wydawało się, że rządzący, pracodawcy i związkowcy – wszyscy razem będziemy ze sobą rozmawiać poważnie.

Publikacja: 13.12.2015 20:00

Andrzej Malinowski, prezydent Pracodawców RP

Andrzej Malinowski, prezydent Pracodawców RP

Foto: materiały prasowe

Nie jak w niesławnej Komisji Trójstronnej. Nie dla picu, pod publikę, tylko w taki sposób, w jaki rozmawiają dorośli, odpowiedzialni ludzie, którzy chcą rozwiązać razem jakiś problem. Temu ma służyć Rada Dialogu Społecznego (RDS). I wciąż mam nadzieję, że tak będzie, a to, czego na razie doświadczamy, to jedynie złe miłego początki.

Nie chodzi zresztą tylko o Radę. Chodzi o dużo więcej. O sposób, w jaki traktuje się nas – przedstawicieli pracodawców i pracowników, dwóch kluczowych dla polskiej gospodarki grup. Czy rozmawia się z nami po to, by udawać, że się rozmawia; by spotykać się i uśmiechać do kamer, a potem by każdy z nas toczył swój monolog w próżni? Czy też rozmawia się z nami tak, jak się umawialiśmy, wedle wskazówki wieszcza Mickiewicza, iż „nic pożądańszego a nic trudniejszego na ziemi, jak prawdziwa rozmowa"?

Tylko jak tu rozmawiać? Projekt ustawy o opodatkowaniu odpraw szefów spółek Skarbu Państwa dostaliśmy we wtorek, 24 listopada po południu i mamy 30 dni na to, by się do niego ustosunkować. Mogłoby to w sumie być równie dobrze 300 dni, 3 lata, a nawet 3 tysiące lat, bo nowy podatek został przegłosowany już w środę, 25 listopada. To naprawdę miło, że dano nam prawo wyrażenia swojej opinii o czymś, o czym i tak już zadecydowano. I nie chodzi tutaj o to, czy podatek taki jest sprawiedliwy, słuszny czy mądry. Chodzi o zasadę. Trochę przykro, bo była to bodaj pierwsza ustawa, która trafiła do nas za pośrednictwem RDS. Czy tak to ma wyglądać?

W ubiegłym tygodniu Radę poszerzono o szefów resortów – jest w niej dziewięciu ministrów i dwóch wiceministrów. Taka liczebność przedstawicieli strony rządowej cieszyłaby – pod warunkiem że ktoś z RDS konsultowałby choćby obniżenie wieku emerytalnego. Cieszyłaby, gdyby nie uchwalanie ustaw w trzy dni, nocne głosowania i brak konsultacji społecznych. A także „legislacja kreatywna": zgłaszanie projektów jako poselskie, by uniknąć konsultacji. Na 34 projekty ustaw wniesione do Sejmu dwa to projekty prezydenckie, cztery – rządowe, osiem – obywatelskie, a reszta to projekty poselskie. Przypominam nieśmiało – bo w ferworze sejmowej walki wszystkim to chyba umknęło – że i poselskie projekty podlegają społecznym konsultacjom. To tak na marginesie.

Prezydent Andrzej Duda, uzupełniając skład RDS, po raz kolejny podkreślał, jak ważne to ciało. Mówił też o tym, jak źle się stało, że poprzedni rząd całkowicie zaniechał dialogu, marginalizując, a w końcu uśmiercając Komisję Trójstronną. Tyle tylko, że nie widzę tu korelacji między słowami Pana Prezydenta a dotychczasowymi czynami.

Reklama
Reklama

Co możemy dziś zrobić? Cytując słynne „Dziewczyny do wzięcia": jest wiele różnych możliwości. Pierwsza to taka, że natychmiast weźmiemy się do roboty. Na początek ustalmy to, co najpilniejsze. Przypominam, że do 20 stycznia strona rządowa na obowiązek przedstawić RDS wykaz prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów. I – proszę mi wierzyć – jako pracodawcy raczej tego terminu nie przeoczymy. Tylko czy coś do tego czasu jeszcze zostanie, skoro rząd najwidoczniej postanowił załatwić wszystko w pierwszych tygodniach urzędowania?

Możliwość druga to przestać bawić się w fikcję i rozwiązać RDS (koniecznie ekspresową ustawą, najlepiej poselską). Zgaśmy światło w jeszcze nie do końca urządzonych biurach i rozejdźmy się do domów. Przynajmniej nikt nam nie zarzuci tego, że zrobiono wiele hałasu o nic.

Andrzej Malinowski, prezydent Pracodawców RP

Opinie Ekonomiczne
Maciej Miłosz: Wniosek z rozmów o pokoju jest oczywisty: musimy się zbroić
Opinie Ekonomiczne
Grzegorz Malinowski: Ile Polski w Polsce?
Opinie Ekonomiczne
Prof. Marian Gorynia: Gdzie efektywność w rozwoju kraju?
Opinie Ekonomiczne
Hubert A. Janiszewski: Obiecanki cacanki, a naród się cieszy…
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Afera na sierpień
Reklama
Reklama