Adam Roguski: Żadnej poważnej polityki mieszkaniowej nie będzie

Zamiast spojrzenia strategicznego mamy chaotyczne plany czteroletnie. Trudno oczekiwać, że po wyborach styl dbania o dobro wspólne się zmieni.

Publikacja: 28.08.2023 03:00

Adam Roguski: Żadnej poważnej polityki mieszkaniowej nie będzie

Foto: Adobe Stock

W Polsce nie mamy długoterminowej strategii mieszkaniowej, choć o konieczności posiadania takowej odbyło się tysiąc debat i napisano tysiące tekstów. Rozmawiać i tworzyć analizy zawsze warto, ale może oszczędzę złudzeń: polityki mieszkaniowej z prawdziwego zdarzenia nie doczekamy się prawdopodobnie nigdy. Nomen omen przez politykę właśnie.

Kadencja Sejmu trwa cztery lata – i to jest podstawowy horyzont działań decydentów. Przejęcie władzy zawsze wiąże się z odkręcaniem rzeczy po poprzednikach i forsowaniem własnych słusznych rozwiązań. Realnie perspektywa jest jeszcze krótsza, bo w trakcie kadencji zmieniają się premierzy, ministrowie – co najczęściej wiąże się z odkręcaniem rzeczy po poprzednikach i forsowaniem własnych słusznych rozwiązań.

W Polsce budują albo deweloperzy, albo Polacy własnym sumptem. Według GUS w ciągu siedmiu miesięcy tego roku przedsiębiorstwa rozpoczęły budowę prawie 86 tys. mieszkań, o 35 proc. mniej niż rok wcześniej, a Kowalscy tzw. metodą gospodarczą zaczęli stawiać 41,5 tys. domów – o 29 proc. mniej. Pozostałe formy to kompletna nisza.

„Mieszkanie+” miało być przełomem i pokazać, że państwo na wielką skalę może zapewnić podaż. Zderzenie z realiami ekonomicznymi szybko sprowadziło do parteru piewców taniego budowania. Czy państwo w ogóle może być deweloperem? Może. Wszak Polski Holding Nieruchomości mieszkania jak najbardziej buduje – ale na zasadach rynkowych, a nie gospodarki księżycowej. Być może jakimś przełomem będą Spółdzielcze Inicjatywy Mieszkaniowe, czyli joint venture gmin i państwa, ale nawet koordynujący SIM-y Krajowy Zasób Nieruchomości przyznaje, że to głównie program dla mniejszych gmin.

Politycy przypomnieli sobie o mieszkaniówce we wrześniu zeszłego roku, kiedy szef PiS zapowiedział tanie kredyty, a inne ugrupowania próbowały przebić tę propozycję. „Bezpieczny kredyt” wszedł w życie od 1 lipca. Efekt? Wzrost cen. Choć minister rozwoju nie widzi korelacji między stymulowaniem popytu przy niskiej podaży...

Jak pokazują dane GUS za ostatnie miesiące, firmy z rezerwą podchodzą do uruchamiania nowych projektów – o ile w tym roku „Bezpieczny kredyt” nie ma limitu budżetu, o tyle trudno powiedzieć, co będzie w przyszłym. A zresztą 15 października wybory – kto wie, jaką „polityką” mieszkaniową zaowocują.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację