Evgenij Kiriczenko: Pomagamy ukraińskim kolegom

Ważne jest to, by Polska nie stała się tylko siedzibą dla biznesu z Ukrainy. Konieczna jest budowa modeli biznesowych, które będą rozwijać gospodarki obu krajów.

Publikacja: 23.02.2023 03:00

Evgenij Kiriczenko: Pomagamy ukraińskim kolegom

Foto: Bloomberg

Polskie media często pomijają fakt, że wojna w Ukrainie zaczęła się już w roku 2014, a nie w 2022. W 2014 r. aneksja Krymu i pierwszy rosyjski najazd spowodowały, że ukraińska gospodarka zaliczyła dwa lata spadku PKB. Obecna pełnoskalowa wojna spowodowała szkody w infrastrukturze Ukrainy o wartości przekraczającej 100 mld dol. Z raportu Banku Światowego z września 2022 r. wynika zaś, że odbudowa kraju może kosztować aż 350 mld dol. To o połowę więcej, niż wynosił cały jego PKB z 2021 r.

Ukraina kojarzy nam się z przemysłem ciężkim, stalowym, stoczniowym, górnictwem węgla kamiennego, energetyką, przemysłem maszynowym i chemicznym. Sam przemysł stalowy zapewniał 40 proc. wpływów do ukraińskiego budżetu. Rosjanie to systematycznie i z premedytacją niszczą, i będą długo to robić. Według danych estońskiego wywiadu z grudnia 2022 r. Rosja ma rezerwy i broni i ludzi na kolejne kilka lat wojny. Długo się do niej przygotowywała.

Czas przeprowadzek, czas współpracy

Dziś ukraiński biznes migruje za uchodźcami do Polski, Niemiec i dalej na zachód Europy. Nie tylko po to, by dostarczać im dobra i usługi, do których są przyzwyczajeni, ale także żeby w ogóle móc myśleć o rozwoju i zyskach. Doradcza firma Deloitte przekonuje, że gdyby co najmniej 30 proc. uchodźców pracowało w Polsce, to PKB mógłby urosnąć nawet o 3 pkt proc.

Pomagamy kolegom z Ukrainy przenieść całe przedsiębiorstwa do Polski – radzimy, konsultujemy, namawiamy. Polska powoli staje się nową bezpieczną przystanią dla ukraińskiego biznesu i kompleksu wojskowo-przemysłowego. Już około 12 proc. firm przeniosło tutaj swoje biura lub zakłady.

Ważne jest to, by Polska stała się nie tylko siedzibą dla biznesu z Ukrainy. Konieczna jest budowa modeli biznesowych, które będą rozwijać gospodarki obu krajów. Większa różnorodność towarów i usług wesprze tutejszą koniunkturę gospodarczą.

Polska i Ukraina są dziś uzależnione od siebie, w pewnym stopniu staliśmy się jednym organizmem. Wiele strategii w sektorach gospodarki musi zostać zaplanowanych i skoordynowanych, np. rozwój kompleksu wojskowo-przemysłowego, inżynierii ciężkiej i metalurgii. Po wojnie Ukrainie będzie potrzebny dobry plan na miarę planu Marshalla dla powojennej Europy.

Co możemy zrobić w rok po rozpoczęciu pełnoskalowej rosyjskiej wojny w Ukrainie? Możemy pomóc jej wygrać wojnę i robimy to. Wszyscy wiemy, że wojna ma bardzo negatywny wpływ na ludzi, na biznes, na rynek pracy.

88 proc. pracowników Gremi Personal to Ukraińcy, więc nasza firma wkłada dużo serca w pomoc Ukrainie. Pomoc niesiemy dwutorowo – od początku działań wojennych wspieramy finansowo Ukraińskie Siły Zbrojne za pomocą powołanej do tego celu fundacji. Zebrała ona już ponad 3 mln zł i przekazała na front 18 systemów Starlink, dziewięć terenowych SUV-ów, kilkadziesiąt tysięcy materiałów medycznych itp. Niczego bardziej nie pragniemy niż tego, żeby wojna się skończyła, a Ukraina była wolna. Wdzięczni żołnierze wysyłają nam zestrzelone ruskie drony i śmigłowce – z tych trofeów chcemy zrobić coś w rodzaju muzeum fundacji Gremi Personal i w marcu sprzedać je na aukcji.

Zmiana rynku pracy

Wojna zmieniła strukturę migracji, a my staramy się dostosować do sytuacji – nie tylko ze względów humanitarnych, ale też w celu uniknięcia dotkliwych braków kadrowych i zapewnienia ciągłości produkcji, przetwórstwa, logistyki, handlu, budownictwa i wielu innych branż, dla których nadal niezbędni są pracownicy z Ukrainy.

Drugi tor naszej pomocy skierowany jest do Ukraińców, którzy chcą godnej pracy w Polsce. Wojna zasadniczo zmieniła tutejszy rynek pracy. Przede wszystkim pojawiło się na nim ponad półtora miliona osób, których kwalifikacje niekoniecznie odpowiadają ofertom zatrudnienia. Do tej pory, jak wynika z danych z systemu PESEL, pracę znalazło pół miliona z nich, głównie kobiety w wieku produkcyjnym.

Jednak nawet przy dobrej woli i podejmowanym wysiłkom nie jesteśmy w stanie zagwarantować jej wszystkim uchodźcom. Prawodawcy nowelizują specustawę o pomocy Ukrainie i ustawę o cudzoziemcach, żeby pomoc i formalności konieczne do zatrudnienia w Polsce były dla nich łatwiejsze. Ale to nie wystarcza.

Kursy dla uchodźców

Chcąc ułatwić Ukrainkom wejście na rynek pracy, apelowaliśmy do pracodawców już w lutym o elastyczne godziny, trójzmianowy system pracy, zaoferowaliśmy wspólne zakwaterowanie kobietom z dziećmi i seniorami, żeby była możliwość dzielenia się opieką. Niewiele to dało, dlatego otworzyliśmy szkołę operatorów wózków widłowych, która daje uprawnienia UDT i dla Ukrainek jest bezpłatna.

Od lipca kurs ukończyło kilkadziesiąt kobiet. Nie jest to dużo, ale cieszymy się, że w ogóle znalazły się chętne do przekwalifikowania, bo z takimi uprawnieniami można o wiele więcej zarobić. Dzięki szkole mamy w puli pracowników kandydatki na stanowiska produkcyjne i magazynowe w branżach farmaceutycznej, spożywczej czy logistycznej. Kobiety, które mają prawo jazdy, świetnie się na tym stanowisku sprawdzają. Mężczyźnie łatwiej znaleźć pracę niemal wszędzie.

Zaczynamy też bezpłatne kursy języka polskiego dla naszych pracowników. Do tej pory ani my nie widzieliśmy takiej potrzeby, ani oni, ale w rok od początku wojny wiemy już, że ona szybko się nie skończy, więc ze znajomością języka polskiego będzie jeszcze łatwiej otrzymać pracę w Polsce.

Jeśli chodzi o branżę zatrudnienia, w której działamy, to rynek pracownika tymczasowego w tej chwili jest nieco rozchwiany. Przed wybuchem wojny zasilali go przede wszystkim mężczyźni z Ukrainy, bo przedsiębiorstwa, z którymi współpracujemy, potrzebują głównie siły fizycznej. Część Ukraińców wróciła do kraju bronić ojczyzny, a nowi nie przyjechali, dlatego byliśmy niejako zmuszeni otworzyć się na nowe kierunki rekrutacji.

Na początek sięgnęliśmy do Azji Środkowej, bo to jest opcja korzystna dla obu stron. Pracownikom z Uzbekistanu, Tadżykistanu, Kazachstanu i Kirgistanu skończyły się kontrakty w Rosji, a ze względu na sankcje i kryzys gospodarczy nowe nie są możliwe, więc umożliwiamy im pracę w Polsce. Spotyka się to z przychylnością polskich przedsiębiorców, bo w większości nie muszą niczego zmieniać – mają kadrę brygadzistów, którzy znają rosyjski, w tym języku są oznaczenia BHP itd. Firmy nadal zgłaszają zapotrzebowanie na pracowników kontraktowych i my realizujemy takie zamówienia na cito.

Na pewno długo będzie odczuwalny brak pracowników fizycznych, nawet przy założeniu, że wojna się skończy. 90 proc. tego rynku przed wojną zapełniali pracownicy z Ukrainy, ale po zakończeniu konfliktu Ukraińcy będą odbudowywać kraj, więc nie sądzę, by masowo szukali pracy kontraktowej w Polsce.

Nowi pracownicy z Azji i Ameryki Południowej

Obecnie oczekiwanie na pracownika z krajów, w których obowiązuje wiza, trwa około pół roku. Obecność Ukraińców na polskim rynku pracy sprawiała wcześniej, że pracodawcy nie planowali z wyprzedzeniem zatrudniać, bo zawsze pracownicy na rynku byli. Teraz to się zasadniczo zmieniło. Dlatego żałujemy, że kolejna nowelizacja ustawy o cudzoziemcach nie rozszerza katalogu państw, których obywateli można łatwo zatrudnić, bez czekania na wizę i bez wymyślnej biurokracji.

Rekrutujemy już z Azji, nie tylko tej postsowieckiej, ale też dalekiej, a także z Ameryki Południowej. Na pewno jednym z trwałych skutków wojny będzie to, że polski rynek pracy będzie bardziej różnorodny. Już dziś w przetwórstwie czy produkcji nikogo nie dziwi obecność pracowników z Filipin, Wietnamu, Kolumbii (w UE nie obowiązuje ich wiza) czy Boliwii.

Każdy konflikt może być źródłem postępu – wykorzystajmy to jak najlepiej zarówno dla Polski, jak i Ukrainy.

Evgenij Kiriczenko jest założycielem Gremi Personal, międzynarodowej agencji zatrudnienia. Firma nie jest związana z Gremi Media, wydawcą „Rzeczpospolitej”

Polskie media często pomijają fakt, że wojna w Ukrainie zaczęła się już w roku 2014, a nie w 2022. W 2014 r. aneksja Krymu i pierwszy rosyjski najazd spowodowały, że ukraińska gospodarka zaliczyła dwa lata spadku PKB. Obecna pełnoskalowa wojna spowodowała szkody w infrastrukturze Ukrainy o wartości przekraczającej 100 mld dol. Z raportu Banku Światowego z września 2022 r. wynika zaś, że odbudowa kraju może kosztować aż 350 mld dol. To o połowę więcej, niż wynosił cały jego PKB z 2021 r.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację