Wiatr wieje dla wszystkich, nie tylko dla firm – to stwierdzenie stało się początkiem energetycznej rewolucji w Eeklo – małym miasteczku w północnej Belgii. Przez lata spółdzielnia EcoPower skutecznie zachęciła lokalną społeczność do wiatraków. Dzięki zmianom wielu mieszkańców płaci za prąd o połowę taniej.
Bernadette Vandercammen to 67-letnia emerytka z Eeclo – 20-tysięcznego miasta na północy Belgii. Po mężu został jej dwupiętrowy dom i sterta rachunków do opłacenia. Byłoby to wyzwaniem nawet w lepszych – i nieco „tańszych” – czasach. Kryzys energetyczny oraz wojna w Ukrainie spowodowały znaczne podwyżki cen energii, co mocno przetrzebiło portfel i wysuszyło bankowe konto. Wybawieniem dla Bernadette okazała się spółdzielnia energetyczna.
Czytaj więcej
Branża przemysłowa w Polsce skierowała apel do premiera Mateusza Morawieckiego i polskiego Parlamentu o wykorzystanie potencjału zielonej energii dla dalszego rozwoju biznesu i tworzenia miejsc pracy w Polsce. Firmy apelują, aby zwiększyć możliwości produkcji energii z wiatru. Ich zdaniem umożliwi to mniejszy dystans lokowania wiatraków od zabudowań do 500 metrów. Sejm uchwalił nowelizację ustawy wiatrakowej z większym dystansem 700 metrów.
EcoPower to jedna z kilkudziesięciu belgijskich spółdzielni energetycznych – czyli obywatelskich inicjatyw inwestujących w odnawialne źródła energii (OZE) i zajmujących się wytwarzaniem energii na potrzeby swoich członków.
EcoPower działa od ponad trzech dekad i wyrobiła sobie w Belgii solidną markę. Zrzesza już ponad 60 tys. osób i współpracuje z wieloma miastami, m.in. z 250-tysięczną Gandawą. Spółdzielnia ma łącznie 20 farm wiatrowych, hydroelektrownie oraz elektrownie słoneczne. Przez 30 lat w zieloną energię zainwestowali łącznie 100 milionów euro i wypłacili swoim członkom 19 milionów dywidend.