Rz: Wybór audytora budzi w Polsce duże emocje, choć wydawałoby się, że to rzecz stosunkowo prosta.
krzysztof burnos: W rzeczywistości wcale tak nie jest. Istnieje duży problem z procedurą wyboru audytora w naszym kraju. Powód? Nie ma jasno ustalonych kryteriów. Niekiedy przetargi są konstruowane ze szkodą dla mniejszych podmiotów. Oczywiście mało prawdopodobne jest, aby mała lokalna firma audytowała sprawozdania dużej międzynarodowej grupy kapitałowej. Jednak zależy nam na wskazaniu dobrych praktyk, jakie powinny towarzyszyć wyborowi biegłego rewidenta. Są to kryteria jakościowe. Ważne jest na przykład, by zwrócić uwagę, że nie jest najistotniejszą kwestią, ile osób zatrudnia dana firma audytorska. Ważne jest, czy ma kompetentny zespół do realizacji danego zlecenia.
Jakie kryteria są nieodpowiednie?
Również suma bilansowa czy wielkość przychodów. Ponadto procedura wyboru nie może przebiegać w ciągu zaledwie kilku dni. Tymczasem obserwujemy, że niekiedy firmy celowo dokonują wyboru audytora w ostatnim możliwym terminie. Konieczna jest dokładna analiza oferty, nie tylko „zdalna", ale również spotkanie i rozmowa z osobami, które starają się o przeprowadzenie audytu. Może się wtedy okazać, że nie mają one wystarczających kompetencji. Trzeba pamiętać, że audyt to nie tylko formalność polegająca na przeglądaniu ksiąg. To nie może być tak, że zarząd rekomenduje i w praktyce to on wybiera biegłego rewidenta. Rada nadzorcza musi być świadoma odpowiedzialności, która na niej spoczywa.
W Polsce nadal istnieje powszechne przekonanie, że biegły rewident musi tylko przejrzeć księgi i zaakceptować sprawozdania.