Rz: Upłynął ponad rok od uruchomienia Europejskiego Funduszu na rzecz Inwestycji Strategicznych, kluczowego elementu tzw. planu Junckera, mającego na celu pobudzenie inwestycji i w efekcie wzrostu gospodarczego w Unii Europejskiej. Czy fundusz, którym administruje Europejski Bank Inwestycyjny, przynosi oczekiwane skutki?
Parlament Europejski zatwierdził dyrektora zarządzającego EFIS (jest nim Wilhelm Molterer – red.) w październiku 2015 r., więc rzeczywiście formalnie program działa od roku. W praktyce jednak pewne projekty rozpoczęliśmy nieco wcześniej. Do dziś udało nam się uruchomić 40 proc. z 315 mld euro nowych inwestycji, które EFIS miał wygenerować w ciągu trzech lat. To oznacza, że wyprzedzamy harmonogram.
Szybkie tempo wydatkowania funduszy samo w sobie nie świadczy o tym, czy EFIS odniósł sukces. Ważniejsza jest efektywność inwestycji.
Audyt EFIS przeprowadziła już nasza wewnętrzna, ale niezależna, agencja kontrolna. Teraz pora na kontrolę zewnętrzną, która pokaże, co zadziałało dobrze, a co trzeba poprawić. Niektóre kraje poprą przedłużenie działalności EFIS tylko pod warunkiem przeprowadzenia takiego audytu. Jego wyniki powinni być przedmiotem dyskusji w Parlamencie Europejskim i Komisji Europejskiej w listopadzie lub grudniu. Optymistycznie spodziewam się, że propozycja przewodniczącego KE (Jean-Claude’a Junckera – red.), aby wydłużyć ten program o dwa lub trzy lata, zostanie przyjęta. A to będzie najlepiej świadczyło o jego efektywności. To powiedziawszy, zgadzam się, że potrzebne są pewne zmiany w sposobie działania EFIS. Obecnie geograficzne zaangażowanie Funduszu mniej więcej odzwierciedla wagę poszczególnych krajów członkowskich w PKB Unii Europejskiej. Chcielibyśmy od tego odejść. Jednym ze sposobów jest lepsze wykorzystanie możliwości, które daje łączenie finansowania przez EFIS z funduszami UE.
Rozumiem, że wydłużenie okresu działania EFIS jest tożsame ze zwiększeniem jego możliwości finansowych?