To zresztą była już druga nieudana próba ożywienia lotniska, w które samorządowe władze wpompowały blisko 100 mln zł. A port wymaga dalszych kosztownych inwestycji. Teraz okazuje się, że może otrzymać i trzecią szansę, i spore pieniądze, bo lotniskiem jest zainteresowany PPL. Wątpliwości co do sensu decyzji władz tej państwowej spółki jest jednak sporo.
Mamy bowiem do czynienia z dość karkołomną układanką z Centralnym Portem Komunikacyjnym w roli głównej i planowanym zamknięciem Okęcia. Aby utrzymać przepustowość głównego stołecznego portu do czasu spektakularnego przecinania wstęgi w Baranowie, trzeba stopniowo wyprowadzać z niego czartery czy połączenia niskokosztowe. Idealnym miejscem na przejęcie tego ruchu jest Modlin, ale już się „udusił" i wymaga pilnej rozbudowy. Konflikt udziałowców (jednym jest właśnie PPL) takie działania blokuje. Za Modlinem przemawia lokalizacja, niezły dojazd z Warszawy i północno-wschodniej Polski, planowana budowa linii kolejowej pod terminal, osadzenie na lotniczej mapie. Ma jednak minus – został zdominowany przez jedną linię, a umowy podpisane z Ryanairem sprawiają, że mimo 3 mln pasażerów odprawionych w 2017 r. jest wciąż na minusie.