Reklama

Ziemniaki zamiast postępu

Jeżeli wydaje ci się, że wszystko jest w porządku – na pewno coś przeoczyłeś" – brzmi jedno z tzw. praw Murphy'ego. Przypomniało ono o sobie w ostatnich dniach. W gazetach pojawiały się jeden za drugim artykuły o znakomitym wyniku finansów publicznych za rok 2017. Rekordowe zmniejszenie deficytu, dobre prognozy wzrostu PKB. Wiadomości tak dobre, że nie pozostawało nic innego jak... poszukać tego, co zostało przeoczone.

Publikacja: 08.04.2018 21:00

Ziemniaki zamiast postępu

Foto: Bloomberg

Zgubioną wiadomością okazał się „przegląd śródokresowy perspektywy finansowej Unii Europejskiej na lata 2014–2020". Przekładając język brukselski na ludzki: ta nazwa oznacza kontrolę tego, jak na półmetku idzie Polsce realizacja programów finansowanych przez UE. No i jak idzie? Tak, zgadliście. Kiepsko.

Jednymi z najważniejszych programów miały być te, które wspierają innowacyjność gospodarki oraz cyfryzację administracji. W innowacjach upatrywano lokomotywę, która wciągnie polską gospodarkę w high-tech XXI wieku. Biało-czerwona Dolina Krzemowa, Dolina Lotnicza i inne oparte na wysokich technologiach plany. Zawiera je choćby strategia na rzecz odpowiedzialnego rozwoju. Zaawansowana myśl techniczna miała raz na zawsze skończyć z wizerunkiem Polski – montowni tego, co wymyślą inni. Polska silna laboratoriami, nie liczbą kwintali ziemniaków z hektara.

A jednak chyba zostaniemy przy ziemniakach. Na innowacje kraj nasz dysponuje ogromną sumą 8,5 mld euro. Ale według informacji Ministerstwa Inwestycji i Rozwoju przez trzy lata przedsiębiorcy podpisali umowy o wartości zaledwie 22 proc. tej kwoty! Okazało się, że otrzymanie grantu jest bardzo trudne. Firmy wolą w tej sytuacji wziąć zwykły kredyt i mieć wolne ręce we wdrażaniu innowacyjnych technologii. O ile w ogóle zdecydują się ryzykować pieniądze i energię w warunkach niestabilnego prawa. Oraz skarbówki interpretującej to prawo z pomocą fusów po porannej kawie.

Partnerem dla innowacyjnej Polski miała być cyfrowa administracja. Zdolna do szybkiego i sprawnego działania. Ale tu też programy idą słabo – zawarte umowy to również około 22 proc. dostępnych funduszy. Nic dziwnego, zważywszy, jakiego pecha ma Ministerstwo Cyfryzacji. A przecież ten resort ma kluczowe znaczenie dla rozwoju Polski. Musi być silnym ośrodkiem decyzyjnym, zdolnym forsować swoje koncepcje. Widać teraz jak na dłoni dlaczego.

Pewnie w niektórych gazetach przeczytamy, że nic złego się nie stało. Że pieniądze nie zostaną Polsce odebrane. Będą „tylko" przesunięte na inne programy. Otóż wcale nie „tylko". Gdy pacjent z nadkwasotą wyląduje w szpitalu z otwartym złamaniem nogi, to co mu z tego, że lekarz powie: „wie pan, sala operacyjna będzie gotowa za tydzień, ale dostanie pan dziś dodatkową porcję tabletek na zgagę"? Unijne programy miały nam dać lokomotywę rozwoju! A nie więcej wagonów do ciągnięcia!

Reklama
Reklama

Jeśli jednak tak się stanie, to pewnie powstanie infrastruktura nieprzynosząca żadnej wartości dodanej. Kolejne drogi i mosty. Uroczyste przecięcia wstęg przy ich otwieraniu wyglądają bardzo dobrze w telewizji, zwłaszcza w okresie kampanii wyborczych. Tylko czy o to chodzi? Fundusze UE były przeznaczone na ośrodki badawcze opracowujące nowatorskie technologie. Tylko tym można dziś zawojować świat. Nie ziemniakami. Z nich zrobić sobie można najwyżej ruskie pierogi, a te są ostatnio bardzo niestrawne.

Opinie Ekonomiczne
Prof. Sławiński: Banki centralne to nie GOPR ratujący instytucje, które za nic mają ryzyko systemowe
Opinie Ekonomiczne
Prof. Kołodko: Polak potrafi
Opinie Ekonomiczne
Paweł Rożyński: Europa staje się najbezpieczniejszym cmentarzem innowacji
Opinie Ekonomiczne
Nowa geografia kapitału: jak 2025 r. przetasował rynki akcji i dług?
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Druga Japonia i inne zasadzki statystyki
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama