Jeszcze nie aż tak dawno nikomu się nawet nie śniło, aby wyjeżdżać, i to jeszcze za granicę, tylko na kilka dni. Wyjazd był zarezerwowany na wakacje, i to dla mniejszości, a na kilka dni można było pojechać co najwyżej do rodziny czy znajomych w kraju. Właśnie celebrowanie majówek dało eksplozję popularności grillowania, co w efekcie spowodowało, że szczęśliwi posiadacze domów muszą takie wydarzenia organizować regularnie, naciskani mniej czy bardziej subtelnie przez osoby pozbawione ogródków.
Teraz mamy szał na wyjazdy wszelkiej maści w kraju czy za granicę. Ostatnia majówka, z racji szczęśliwego układu dni, dała ponad tydzień wolnego, co oznaczało oblężenie biur podróży. Tygodniowy wyjazd to już solidny wypoczynek, a w Grecji czy Hiszpanii pogoda pozwala już poczuć się jak w pełni lata.
Obecnie zbliżający się weekend aż tak szczodry nie jest, niemniej kraj znów się wyludni, a polski będzie można regularnie usłyszeć we wszystkich największych miastach europejskich.
Znak czasów? Zdecydowanie tak, Polacy pewnie i prawie bez kompleksów wypoczywają tak samo, jak robią to mieszkańcy innych państw. Możliwości finansowe ciągle mniejsze, stąd przelot raczej tanim przewoźnikiem, zamiast hotelu mieszkanie z serwisu internetowego, ale i tak pokazuje to gigantyczną zmianę mentalną. Na początku maja we Włoszech Polaków było bardzo dużo, tak w Rzymie, jak i w toskańskich miastach, które i tak pękały wtedy w szwach.
1 maja w końcu wolny był w całej Europie, co oznaczało istny najazd turystów. Dopiero wtedy można na własne oczy zobaczyć, dlaczego w coraz większej liczbie miast władze chcą czy próbują ograniczać ruch oraz przyjazdy turystów. Inaczej nie da się tam żyć.