[b][link=http://blog.rp.pl/kurasz/2010/04/18/populizm-zawsze-przegra-z-rynkiem/]Skomentuj na blogu[/link][/b]

Bo kilkaset milionów złotych, które zarobiła branża emerytalna, to znakomity dodatkowy argument w wojnie, jaką wytoczyła funduszom emerytalnym szefowa resortu pracy Jolanta Fedak. Bo niby dlaczego prywatne firmy miałyby zarabiać? Ba, na pewno robią to kosztem wysokości przyszłych emerytur. Rynek finansowy niestety przywykł już do tak populistycznych argumentów z ust członków koalicyjnego gabinetu Donalda Tuska. Rzeczywistość niestety bywa bardziej skomplikowana. W ciągu dziesięciu lat właściciele towarzystw emerytalnych zainwestowali w ten biznes w Polsce kilka miliardów złotych. To jest przedsięwzięcie na wiele lat, a nie szybki inwestycyjny strzał. Tylko największa trójka na tym rynku już odcina kupony, reszta OFE – których działanie jest podstawą realnej konkurencji – wciąż musi pokrywać straty z lat ubiegłych lub ma minimalne zyski.

Wszyscy wiemy, że system otwartych funduszy emerytalnych można ulepszyć. Ale Polska nie potrzebuje rewolucji, tylko ewolucji. Dlatego pomysł przeniesienia części składki z OFE do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych – który przecież wciąż w Ministerstwie Pracy jest żywy – musi budzić duże kontrowersje. To może zabić nie tylko podstawę reformy II filaru, ale i mniejsze fundusze. Ktoś musiałby wtedy przejąć obsługę tych klientów.

Kto? Duzi gracze. W ten prosty sposób na rynku OFE utworzyłby się oligopol. Finalnie najwięcej straciłby klient, przyszły emeryt, bo dramatycznie osłabiłaby się konkurencja.