Ale to pół biedy. Na poczcie nie można normalnie zapłacić kartą płatniczą, politycy deklarują, że nie mają kont w bankach, bo się boją łapówek, a elektroniczna informacja o rozkładzie jazdy działa tylko na kilku ulicach w 38-milionowym kraju. Naturalne zdobycze cywilizacyjne, które na zachód od Odry można znaleźć w wielu miastach, są w Polsce dobrem unikalnym.
W tym czasie kolejne rządy tworzą (z różnym powodzeniem) strategie informatyzacji kraju – czyli dokument, którego podstawowym celem jest ustalenie, kto, jak i jakim kosztem ma korzystać z powszechnych zdobyczy techniki. Tak było i za SLD, i za PiS, i tak jest teraz za PO. Ich głównym działaniem są długie konsultacje i w efekcie, po paru latach intelektualnego wysiłku, tworzenie dokumentu, który kolejna ekipa wyrzuca do kosza.
Od kilku lat kolejne rządy prezentują pod tym względem stabilną, na fali występów Polaków w Pekinie można wręcz powiedzieć, że olimpijską formę. W sam raz na medal z kartofla.