[b]Rz:W jaki sposób dowiedział się pan o utracie pracy?[/b]
[b]Tomasz Sańpruch:[/b] Dzień przed otrzymaniem Wektora 2008, nagrody przyznanej przez Konfederację Pracodawców Polskich, m.in. za dociekliwe dziennikarstwo ekonomiczne. Wtedy odebrałem z telewizji telefon, żeby przyjść po wypowiedzenie. Nie miałem etatu, lecz umowę-zlecenie, więc pracodawca nie musiał podać powodów rozstania. Prócz mnie pracę stracili doświadczeni wydawcy i świetni dziennikarze związani z TVP od wielu lat. Wszyscy zwolnieni bez oceny ich pracy. Szkoda, że telewizja publiczna wyznacza tak niskie standardy jako pracodawca.
[b]Nie rozmawiał z panem bezpośredni przełożony?[/b]
Nowego p.o. dyrektora, który podpisał wypowiedzenie, nie miałem okazji wcześniej poznać. Nie miałem też możliwości zaprezentowania dokonań mojego zespołu. Już po otrzymaniu wypowiedzenia na korytarzu przypadkowo spotkałem dyrektora, który nie znał powodów mojego zwolnienia. Obiecał spotkanie, ale zanim do niego doszło, otrzymałem od niego telefon, że nie muszę już pełnić moich obowiązków. Tym samym odwołał wcześniejsze ustalenia. Myślę, że żadnej komercyjnej stacji nie byłoby stać na taki ruch.
[b]Przejdzie pan teraz na bezrobocie?[/b]