Trzy miesiące po aresztowaniu rozpoczął się proces Bernarda Madoffa. Jest on oskarżony o niespotykaną do tej pory w historii defraudację. Klienci jego funduszu mieli stracić 50 mld dolarów. Madoff (70 lat) przyznał się wczoraj do winy. Procedura przyznania się do winy pozwoliła Madoffowi uniknąć stanięcia przed ławą przysięgłych. O wyroku zadecyduje teraz sam sędzia Denny China i nastąpi to dopiero 16 czerwca.
Sędzia zdecydował, że Madoff nie zostanie w areszcie domowym w luksusowym mieszkaniu na Manhattanie, czy w więzieniu czekać będzie do czasu ogłoszenia wyroku. Prokurator Marc Litt odrzucił możliwość łagodnego potraktowania oskarżonego czy negocjowania wysokości kary. Zapowiedział wystąpienie o skazanie Madoffa na 150 lat więzienia.
W czwartek przystąpiono do przesłuchiwania poszkodowanych. Chęć złożenia wyjaśnień zgłosiło 25 ofiar Madoffa. Prokuratura ocenia jednak, że w ciągu ponad 20 lat działalności przez fundusz inwestycyjny Madoffa przepłynęło 177 mld dol., ze stratą dla wielu prywatnych klientów. Oskarżyciel zamierza domagać się zwrotu tej sumy.
Wśród klientów Madoffa byli m.in. międzynarodowe banki, gwiazdy filmu z Hollywood, fundacje i uniwersytety. Bernard L. Madoff Investment Securities działała na zasadzie ľPonzi scheme” (od nazwiska osławionego aferzysty z lat 20.), czyli piramidy finansowej, w której wcześniejszych inwestorów spłaca się pieniędzmi uzyskanymi od tych, którzy wpłacili je później. Brak dopływu nowej gotówki powoduje załamanie się piramidy.