Reklama

Europejski węzeł gordyjski

Unia Europejska zmienia się na naszych oczach, a zmiany te mają przełomowy charakter. Szczególnie dotyczy to strefy euro.

Publikacja: 18.05.2010 01:50

Ignacy Morawski, ekonomista WestLB

Ignacy Morawski, ekonomista WestLB

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Polska jako kraj nienależący do unii walutowej będzie miała na te zmiany wpływ bardzo ograniczony. Za kilka lat będziemy przystępować już do innej strefy. Dlatego debata nad przyjęciem euro będzie nieco inna niż dotychczas.

Co się zmienia? Kryzys fiskalny pokazuje, że jeśli Europa chce się integrować gospodarczo, musi się bardziej ujednolicić. Opcji jest wiele. Rozwiązanie minimum to wprowadzenie ściślejszych kryteriów dla polityki fiskalnej poszczególnych krajów, np. obowiązku zbilansowania budżetu w ciągu cyklu koniunkturalnego (czyli nadwyżka w czasie boomu równa deficytowi w czasie recesji). Taką ścieżką chcą podążać m.in. Niemcy. Rozwiązanie maksimum to wprowadzenie wspólnej polityki gospodarczej w takich obszarach jak ochrona pracowników, ubezpieczenia społeczne, transfery socjalne i podatki. Za taką ścieżką nie optuje na razie nikt, chociaż to się może zmienić.

Nawet wprowadzanie tylko ściślejszych norm fiskalnych doprowadzi do większej integracji politycznej. Niemożność zwiększenia deficytu budżetowego będzie nie tylko ograniczała krajowych polityków, lecz również zmuszała ich do zmian jakościowych w polityce gospodarczej.

Pytanie, czy normy fiskalne wystarczą. Warto przypomnieć, że takie kraje jak Irlandia czy Hiszpania notowały do niedawna nadwyżki budżetowe, teraz zaś zmagają się z potężnymi deficytami. Wątpliwe, czy kraje o np. zbyt wysokich kosztach pracy mogą wiarygodnie zobowiązać się do ograniczenia deficytu. Dlatego wprowadzenie wspólnej polityki strukturalnej może być w dłuższym okresie konieczne, jeżeli Europa chce być bardziej jednolita.

Stary Kontynent musi rozwiązać węzeł gordyjski. Albo się zdezintegruje, albo będzie zmierzać w kierunku federacji. To jest dylemat epokowy. Po kilkudziesięciu latach postępującej integracji pierwsze rozwiązanie wydawałoby się ścieżką zbyt bolesną. Drugie rozwiązanie zaś zupełnie nie przystaje do politycznych realiów. Czy ktokolwiek wyobraża sobie demokratyczny rząd w Brukseli władający całą Europą? Obie ścieżki są zatem niewyobrażalne, ale któraś będzie realizowana.

Reklama
Reklama

Polska jako kraj nienależący do unii walutowej będzie miała na te zmiany wpływ bardzo ograniczony. Za kilka lat będziemy przystępować już do innej strefy. Dlatego debata nad przyjęciem euro będzie nieco inna niż dotychczas.

Co się zmienia? Kryzys fiskalny pokazuje, że jeśli Europa chce się integrować gospodarczo, musi się bardziej ujednolicić. Opcji jest wiele. Rozwiązanie minimum to wprowadzenie ściślejszych kryteriów dla polityki fiskalnej poszczególnych krajów, np. obowiązku zbilansowania budżetu w ciągu cyklu koniunkturalnego (czyli nadwyżka w czasie boomu równa deficytowi w czasie recesji). Taką ścieżką chcą podążać m.in. Niemcy. Rozwiązanie maksimum to wprowadzenie wspólnej polityki gospodarczej w takich obszarach jak ochrona pracowników, ubezpieczenia społeczne, transfery socjalne i podatki. Za taką ścieżką nie optuje na razie nikt, chociaż to się może zmienić.

Reklama
Opinie Ekonomiczne
Katarzyna Kucharczyk: Sztuczna inteligencja jest jak śrubokręt
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: PiS wiele nie ugra na „aferze KPO”. Nie nadaje się na ośmiorniczki
Opinie Ekonomiczne
Maciej Miłosz: Polska bezbronna przed dronami. To kolejne ostrzeżenie
Opinie Ekonomiczne
Cezary Stypułkowski: 20 miliardów na stole. Co oznacza reorganizacja PZU i Pekao
Opinie Ekonomiczne
Maciej Miłosz: Wniosek z rozmów o pokoju jest oczywisty: musimy się zbroić
Materiał Promocyjny
Firmy coraz częściej stawiają na prestiż
Reklama
Reklama