Osiem godzin kolejnych negocjacji „ostatniej szansy" w urzędzie wojewódzkim w Katowicach można by podsumować krótkim telegramem: negocjacje – stop – przerwa – stop – negocjacje – stop – obiad – stop – negocjacje – stop – przerwa – stop – przerwa – stop... Piąta tura rozmów na Wojewódzkiej Komisji Dialogu Społecznego to powtórka z rozrywki.
Zaraz się okaże, że winnym jest zakaz palenia w miejscach publicznych. Bo przerwy na papierosa, przepraszam, na konsultacje, trwają dłużej niż realny czas poświęcony negocjacjom. W takim tempie JSW nie wejdzie na giełdę nie tylko w czerwcu, ale nawet w tym roku. Ale oczywiście „stanowiska stron się zbliżają". Oczywiście optymizmu należy pogratulować, ale w sytuacji, gdy okazuje się, że negocjowane jest jedno z czterech porozumień, to tak czy owak wychodzi na to, że jesteśmy głęboko w lesie. A zegar tyka, tyka, tyka... 30 czerwca, data debiutu JSW zakładana przez resort skarbu zbliża się – przynajmniej w kalendarzu – wielkimi krokami. Choć sam minister Aleksander Grad dopuszcza jeszcze możliwość upublicznienia firmy w pierwszych dniach lipca, to jednak trzeba chyba powoli pogodzić się z tym, że będzie to debiut jesienny. Ale czy wtedy dwie duże oferty (JSW jako tegoroczna największa pierwotna i PKO BP, największa wtórna) aby na pewno zakończą się oczekiwanym sukcesem? Czas pokaże. A jak mówi stare porzekadło – czas to pieniądz. Dobrze byłoby, żeby pamiętały o tym wszystkie strony konfliktu w JSW.
Tyle dobrego, że długie i częste przerwy przyczyniły się do osiągnięcia porozumienia.