Średni nakład książek wciąż maleje.

Po dwóch latach spadków sprzedaży na rynku książki w 2013 roku przychody wydawców nieznacznie, ?bo zaledwie o 0,4 proc., drgnęły w górę – wyniosły 2,68 mld zł. Wzrosła liczba tytułów, kolejny raz zmalał średni nakład.

Publikacja: 21.05.2014 05:00

Średni nakład książek wciąż maleje.

Foto: Fotorzepa, Pio Piotr Guzik

 

Coraz więcej pozycji wydawanych jest cyfrowo. Choć tylko nieliczni wydawcy ujawnili wynik finansowy, wyraźnie widać, że pomimo cięć kosztów rentowność wydawniczego biznesu spada.

Jeszcze kilka lat temu rentowność wydawców książek wynosiła 7–8 proc. rocznie, dziś jest to 4–5 proc.

Dlaczego ?spada rentowność

Niekorzystne zmiany to wzrost kosztów dystrybucji, wydłużone terminy płatności do ponad 180 dni i wolna rotacja towaru, nadpodaż oferty, duża liczba przecen, brak modeli biznesowych, które pozwalałyby zarabiać na sprzedaży treści cyfrowych przy obecnym wysokim poziomie obrotu pirackimi e-bookami. Do tego dochodzą zagrożenia związane ze zmianami w systemie edukacji, zwłaszcza plan wprowadzenia od września bieżącego roku darmowego „rządowego" podręcznika, co zachwieje nie tylko pozycją wydawców książek szkolnych, ale też księgarń, a w efekcie wpłynie na cały rynek przez destabilizację i odpływ gotówki: ok. 25 proc. w skali rok do roku.

Szanse wydawców to zmniejszające się koszty druku publikacji niskonakładowych, stabilna sieć bibliotek publicznych, które mają coraz więcej środków na zakup nowości, wciąż duża liczba osób wiernych książce, na co wskazują wyniki wszystkich przeprowadzanych w 2013 roku badań czytelnictwa.

Przyszłością na pewno będzie rosnący rynek e-booków, być może oferowanych w systemach abonamentowych, tak jak dziś oferuje się dostęp do programów telewizji kablowych.

W 2013 roku wydano 29 710 tytułów (wzrost o 10 proc.), w tym 15 580 pierwszych edycji (wzrost o 16 proc.). Nie jest to jednak żadnym wyznacznikiem kondycji branży. Po prostu technologie pozwalają tanio i szybko publikować, także amatorom, rozwija się self-publishing, autor jest jednocześnie wydawcą, bardzo często ze szkodą dla treści – źle opracowanych, pozbawionych redakcji, korekty, jakiejkolwiek merytorycznej oceny. Można szacować, że ponad jedna trzecia oferty to publikacje niskonakładowe, które w ogóle nie trafiają do ogólnopolskiej dystrybucji.

Łączny nakład w 2013 roku wyniósł 112,4 mln egzemplarzy. Wyhamowany został spadek łącznego nakładu, ale wzrost o 4 proc. związany jest wyłącznie z większą liczba tytułów. Prawdziwym (choć nie jedynym) wskaźnikiem rentowności produkcji wydawniczej jest średni nakład, a ten spadł w 2013 roku o 5 proc. – z 3987 do 3783 egzemplarzy. Ta tendencja wydaje się trwała, wiąże się z coraz większą różnorodnością oferty, jest jednym z efektów zmian technologicznych i cywilizacyjnych związanych z korzystaniem z kultury. Konsument oczekuje coraz bardziej spersonalizowanych pod jego potrzeby treści.

W 2013 roku większość segmentów tematycznych notowała spadki, podobnie zresztą jak w latach poprzednich. Inaczej niż dotychczas roli „pociągowego" rynku nie spełniały wydawnictwa z segmentów edukacyjnego i publikacji fachowych. Najsilniejsze podmioty, należące jednocześnie do czołówki całego rynku książki, notowały w 2013 roku minimalny 1–2 proc. wzrost sprzedaży. W tych okolicznościach już po raz kolejny okazało się, że o kondycji rynku lokalnego może decydować obecność w danym roku kilku bestsellerów, czyli książek sprzedanych w nakładach kilkudziesięciu tysięcy czy nawet ponad 100 tys. egzemplarzy.

Grey rządzi

Minimalny wzrost wartości rynku w 2013 roku zawdzięczamy przede wszystkim hitom z oferty jednej oficyny, wydawnictwa Sonia Draga (wzrost przychodów o 93 proc.). Tu ukazały się trzy tomy erotycznej sagi o obliczach Greya, a łączna sprzedaż tych powieści w 2013 roku zbliżyła się do 750 tys. egzemplarzy. Innym hitem tego samego wydawcy była premiera najnowszej powieści Dana Browna, znanego z bestsellerów, takich jak „Kod Leonarda da Vinci" czy „Anioły i demony". Sprzedaż powieści „Inferno", inspirowanej „Boską Komedią" Dantego Alighieri, osiągnęła 320 tys. egzemplarzy.

Na listach najlepiej sprzedających się tytułów królowała proza obca, jednak w pierwszej dziesiątce pozycji z kategorii beletrystyka połowę lokat obsadzili polscy autorzy. W kategorii literatura faktu dominacja rodzimych tytułów była już niezaprzeczalna.

Na rynku trwa  renesans literatury faktu, gdzie najliczniejszą reprezentację stanowią pozycje biograficzne, reportaż literacki, wspomnienia oraz szeroko pojęta książka historyczna, zwłaszcza o charakterze popularyzatorskim.

Wbrew oczekiwaniom rozwój publikacji elektronicznych nie charakteryzuje się wysoką dynamiką. Ostatnie pięć lat to na polskim rynku okres pokonywania kolejnych barier rozwojowych: brak uniwersalnego sprzętu umożliwiającego percepcję e-książek, zbyt wąska oferta, za wysokie – w opinii konsumentów – ceny e-booków, które obłożone są stawką 23 proc. VAT. Książki papierowe korzystają z preferencyjnej stawki 5 proc.

Ważka kwestia, która może decydować o przyszłym funkcjonowaniu rynku książki, to system prawa autorskiego i ochrony własności. Wydawcy, których wraz z rozwojem technologicznym w coraz większym stopniu należy postrzegać jako producentów treści (rozrywkowej, fachowej, edukacyjnej), narzekają na brak ujednoliconych przepisów prawa, które chroniłoby ich własność, a zatem i poniesione inwestycje oraz gwarantowały możliwość uzyskania zwrotu z inwestycji. Najwięcej zastrzeżeń mają oni do nieudolności państwa w egzekwowaniu już obowiązującego prawa.

Biznes książkowy bardziej niż kiedykolwiek zależny jest od polityki kulturalnej i edukacyjnej. Głównym narzędziem polityki państwa  jest wieloletni Narodowy Program Rozwoju Czytelnictwa, realizowany przez Ministerstwo Kultury i podległe mu instytucje, jak Instytut Książki, Biblioteka Narodowa, Narodowe Centrum Kultury. Aby podejmowane w działania przyniosły wymierną korzyść, nie mogą stać w opozycji do rzeczywistości i dominujących w niej zjawisk kulturowo-społecznych, których motorem stały się nowe technologie. Za tymi zmianami musi pójść  korekta w systemie edukacji, priorytetów polityki państwa na rzecz wsparcia czytania i czytelnictwa, w tym finansowania zakupów nowości wydawniczych do bibliotek.

Po wielu latach sporów środowisko doprowadziło do powstania projektu ustawy regulującej zasady handlowego obrotu książką. Legislacyjna zmiana firmowana przez Polską Izbę Książki zakłada utrzymanie stałej ceny na nowości wydawnicze przez okres 12 miesięcy od wprowadzenia tytułu do obrotu handlowego.

Według pomysłodawców ustawa ma pomóc w uporządkowaniu zasad handlowych, m.in. wzrostem przewidywalności biznesu wydawniczego oraz ochroną księgarstwa tradycyjnego, które od lat konsekwentnie spychane jest na margines rynku nie tylko przez firmy sieciowe, ale przede wszystkim przez alternatywne kanały sprzedaży książek: sieci marketów, sieci dyskontowe, internet. Silniejsza pozycja księgarń indywidualnych miałaby w przyszłości skutkować większą dostępnością oferty książkowej, zwłaszcza w mniejszych ośrodkach. Projekt ma zwolenników i przeciwników.

Ci drudzy opowiadają się za utrzymaniem dotychczasowej swobody gospodarczej w obrocie. Spór dotyczy przede wszystkim oceny skuteczności, ale także wpływu, jaki na rynek ma dominująca w polityce handlowej tendencja do szybkiego przeceniania oferty i wykorzystywania wysokich rabatów jako podstawowego narzędzia wspierającego sprzedaż. W 2013 r. najbardziej jaskrawe dowody takiej polityki można było dostrzec w zachowaniu największych sieci, jak Empik czy Matras, ale także w internecie, w którym rolę największego sprzedawcy detalicznego książek nie pełni już żadna z uznanych księgarń internetowych, ale Allegro.

Wysokie schody

Kolejne lata, w szczególności 2015–2016, kiedy będą się ustalać nowe reguły sprzedaży podręczników szkolnych, będą dla rynku trudne. Papierowa książka będzie w coraz większym stopniu dobrem luksusowym – coraz droższa, coraz bardziej elitarna. Niewykluczone, że za kilka lat księgarnie staną się luksusowymi salonami dla elit, dystrybucją treści zajmą się zaś dostawcy internetu i firmy telekomunikacyjne. Z punktu widzenia odbiorcy najważniejsze jest, by przy naporze zmian technologicznych udało się zachować wysokiej jakości treści, te bowiem zawsze były wyznacznikiem wydawniczej marki. Przy obecnej rentowności książkowego biznesu będzie to niezwykle trudnym wyzwaniem.

Autorzy pracują w firmie Biblioteka Analiz sp.z o.o.

Książki na Narodowym

Jutro rozpoczynają się 5. jubileuszowe Warszawskie Targi Książki, na których swoje wydawnictwa zaprezentuje kilkuset wystawców z kilkunastu krajów świata. Impreza po raz drugi odbędzie się na Stadionie Narodowym. W ubiegłym roku odwiedziło ją 60 tys. osób.

Coraz więcej pozycji wydawanych jest cyfrowo. Choć tylko nieliczni wydawcy ujawnili wynik finansowy, wyraźnie widać, że pomimo cięć kosztów rentowność wydawniczego biznesu spada.

Jeszcze kilka lat temu rentowność wydawców książek wynosiła 7–8 proc. rocznie, dziś jest to 4–5 proc.

Pozostało 97% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację