Jaki wpływ na gospodarkę mogą mieć rozstrzygnięcia na poziomie unijnym ws. kredytów we frankach, zastanawiali się uczestnicy debaty „Czy Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) zachwieje polskim rynkiem finansowym?", która odbyła się w redakcji „Rzeczpospolitej".
W najbliższym czasie, być może nawet jeszcze w lipcu, TSUE może wydać wyrok dotyczący zastosowania unijnych regulacji o klauzulach niedozwolonych w sprawach dotyczących kredytów we frankach. Spytał o to Sąd Okręgowy w Warszawie.
W maju rzecznik generalny TSUE Giovanni Pitruzzelli wyraził opinię, że sąd krajowy nie ma prawa zmienić zapisów punktu umowy, który uzna za nieuczciwy. Zatem powinien on zostać wykreślony, jednak luki po nim sąd sam nie może uzupełnić. Oznacza to, że niedozwoloną klauzulę indeksacyjną należałoby pominąć w umowie, a jednocześnie pozostałe jej zapisy pozostałyby w mocy.
W efekcie kredyt we frankach należałoby potraktować tak, jakby od początku był zaciągnięty w złotych. Równocześnie jednak – co w opinii rzecznika najbardziej kontrowersyjne – oprocentowanie takiego kredytu złotowego naliczane byłoby od stopy procentowej... LIBOR dla franków szwajcarskich.
Ciężarówka za cenę malucha
Zdaniem Tomasza Mironczuka, prezesa Instytutu Rynku Finansowego, a w przeszłości m.in. prezesa Banku Polskiej Spółdzielczości i Banku Gospodarstwa Krajowego, rzecznik TSUE przy określeniu zasad oprocentowania kredytów nie uwzględnił praw ekonomii i zasad funkcjonowania rynków finansowych.