Opisany wczoraj przez „Rzeczpospolitą" pomysł powołania państwowych składów węgla znakomicie komponuje się z pomysłami innymi, w tym tak głośnymi jak ten, że Kom-?pania nie będzie musiała szybko spłacać zobowiązań wobec ZUS.
Są też jednak pomysły mniej głośne, przytaczane głównie przez media branżowe, a równie smakowite, dowodzące kreatywności rządu, wpisujące się w postulat premiera, że żadna kopalnia w Polsce, nawet najgorsza, zamknięta być nie może.
Ich zbiorem jest dokument o osobliwej nazwie „Rekomendacje dotyczące dalszych działań zmierzających do poprawy funkcjonowania sektora górnictwa węgla kamiennego w Polsce, w tym jego restrukturyzacji". Nad dokumentem pracuje specjalny rządowy zespół międzyresortowy, jego zręby premier zdążył przedstawić już związkowcom na spotkaniu na początku czerwca.
Okazuje się, że międzyresortowy zespół tworzy strategię kompletną, wykluczającą wszelkie pytania i wątpliwości. Mogłoby się na przykład wydawać, że zakazanie importu węgla do Polski, w tym rosyjskiego, jest sprawą trudną. Nic bardziej mylnego. Międzyresortowy zespół proponuje na przykład „monitoring dostaw i ich zgodności z normami bezpieczeństwa zdrowotnego" (cyt. za Wysokienapiecie.pl). O co chodzi? O to mianowicie, że obcy węgiel będzie najprawdopodobniej badany na obecność nawet minimalnej ilości pierwiastków promieniotwórczych. Ciekawe, czy te pierwiastki znajdą się w surowcu z importu.
Takiej metody nie powstydziłby się Rossielchoznadzor, czujny rosyjski nadzór sanitarny, co rusz stwierdzający naruszenia norm w żywności pochodzącej z tych części świata, z którymi Moskwa ma polityczny zatarg. Swoją drogą, kiedy my zaczniemy szukać pierwiastków w węglu, Rossielchoznadzor z pewnością nie pozostanie bezczynny. To pasjonujące, kto wygra ten wyścig – nasze służby sanitarne czy Rosjanie? Sprawa jest poważna, bo przecież o zdrowie tu chodzi.