W okresie II Rzeczpospolitej funkcjonował Polski Monopol Zapałczany, ponieważ zapałki były koniecznym elementem gospodarstwa domowego, a państwo widziało w monopolu łatwy sposób na zwiększenie dochodów budżetowych. Jeszcze w latach 90. XX w. w Polsce kartka pocztowa wysyłana do rodziny była obowiązkową częścią wakacyjnych wyjazdów, a świąt nie wyobrażaliśmy sobie bez życzeń też wysyłanych pocztą. Co łączy te dwa, wydawałoby się odległe od dzisiejszych czasów, elementy życia? Zmiany technologiczne.
Czas potrafi szkodzić
Zapałki z czasem odeszły do lamusa, a tradycyjne listy i kartki pocztowe powoli stają się przeżytkiem z uwagi na rewolucję informatyczną, która miała miejsce wraz z rozwojem internetu i telefonii komórkowej. Temat ten nie byłby istotny, gdyby nie fakt, że zarówno w jednym, jak i w drugim przypadku zmiany te dotknęły olbrzymich przedsiębiorstw, które żyły z zaspokajania potrzeb na te produkty. Wspomniane zmiany w technice komunikacji spowodowały mniejsze zapotrzebowanie na usługi pocztowe, co ma bezpośredni wpływ na spadek przychodów poczt, przyczyniając się do pogorszenia ich kondycji finansowej i wymuszając konieczność bolesnej restrukturyzacji.
O ile przemysł zapałczany obecnie w Polsce funkcjonuje gdzieś na obrzeżach życia gospodarczego, to Poczta Polska jest – jak na polskie warunki – molochem, zatrudniającym ponad 80 tys. osób, a przez to ma istotny wpływ na polską gospodarkę. Jest też olbrzymim problemem dla polityków, którzy mają dylematy, co z tym fantem zrobić.
Polska mogłaby utrzymywać Pocztę Polską pewnie jeszcze długie lata, ale w 2004 roku wstąpiliśmy do UE, która dość niechętnym okiem patrzy na wszelkiego rodzaju monopole. I to ona wymusiła otwarcie rynku pocztowego. W Polsce sektor ten mógł być zliberalizowany już kilka lat temu. Jednak decydenci, mając na uwadze los tysięcy pracowników, formalnej demonopolizacji dokonali w ostatnim możliwym momencie, czyli 1 stycznia 2013 roku.
1,75 zł to niedużo?
W 1990 roku znaczek pocztowy na list kosztował 700 zł, czyli 7 dzisiejszych groszy. W 2014 – po podwyżkach – za znaczek pocztowy musimy zapłacić 1,75 zł, czyli koszt przesłania jednego listu na przestrzeni 24 lat wzrósł o 2400 proc. Nawet jeśli wziąć pod uwagę wysoką na początku lat 90. XX w. inflację – to dużo.