Pierwsi paść mieli producenci wieprzowiny, ale lista potencjalnych ofiar szybko się wydłużała wraz z rozszerzaniem rosyjskich sankcji. Zakaz sprzedaży do Rosji dotknął w ubiegłym roku m.in. producentów wołowiny, drobiu, owoców, warzyw, mleka i wyrobów mlecznych oraz serowarów.
Po pierwszym szoku, gdy część firm i branżowych organizacji kreśliła czarne scenariusze i nawoływała rząd do natychmiastowych dopłat, które zrekompensowałyby poniesione na Wschodzie straty, przyszła refleksja. Dopłaty, owszem, się pojawiły, ale dużo mniejsze niż oczekiwali ich entuzjaści. Ważniejsze okazało się polityczne wparcie w poszukiwaniu nowych rynków zbytu. Przedstawiciele resortu gospodarki, rolnictwa czy spraw zagranicznych nie odkryli przy tym prochu. Praktyka łączenia wizyt dyplomatycznych z ułatwianiem kontaktów biznesowych znana i stosowana z sukcesami jest przecież od dawna, co potwierdzają liczne przykłady z Europy Zachodniej czy USA.