Dlaczego? Bo wynik zależałby od tego, którą z Izb Skarbowych w Polsce zapytalibyśmy oraz – uwaga – od pory roku. Nie wierzycie Państwo? No to posłuchajcie.
Organizacje przedsiębiorców od lat otrzymywały unijne dotacje na plany rozwojowe i szkolenia dla należących do nich firm. Izby Skarbowe pytano, czy w kosztach tych projektów należy uwzględniać podatek VAT. „Nie trzeba" – padała odpowiedź. I tym kierowali się ci, którzy dotacje otrzymywali. Wszyscy byli zadowoleni, aż jesienią ubiegłego roku w Izby Skarbowe jakby grom z jasnego nieba strzelił. Stwierdziły one nagle, że VAT od dotacji płacić trzeba.
Powiedzieć, że dla organizacji przedsiębiorców oznacza to kłopoty, to jakby stwierdzić, że Titanic podczas swojego rejsu miał awarię. W naszym przypadku to jest księgowe trzęsienie ziemi! Programy są już w toku, zostały one policzone, zapłacone. I to bez VAT! A teraz nagle fiskus wyciąga rękę i żąda daniny od wartości dotacji! Tylko nie mówi, skąd te pieniądze mają wziąć organizacje lub ich podwykonawcy. A są to ogromne kwoty. Czy będą musieli dopłacać z własnej kieszeni, bo ważniejsze jest „widzimisię" skarbówki, a nie litera prawa? Urzędników nie obchodzi, że w ten sposób realizacja projektu może przynieść stratę i stać się gwoździem do biznesowej trumny.
Taka zmiana reguł gry w trakcie meczu nie może mieć miejsca w państwie prawa. Zasada zaufania obywateli do państwa to nie pusty frazes, tylko fundament demokracji. Mało tego, od roku obowiązuje reguła in dubio pro tributario, czyli rozstrzygania wątpliwości na korzyść podatnika. Ale skarbówka – która wprowadzenie tej reguły blokowała niczym Rejtan – teraz po prostu wyrzuciła ją do kosza! Najpierw stwierdziła, że VAT-u od dotacji płacić nie trzeba. I słusznie, bo przecież mają one na celu wspieranie tych, którzy je otrzymują, a nałożenie VAT-u ten efekt niweczy. Skarbówka zmieniła teraz zdanie o 180 stopni – bezkrytycznie, bez żadnych wątpliwości?
Czy urzędnicy fiskusa są aż tak zaślepieni i nie widzą, co czynią? Doświadczenie wieloletniego obserwatora polskiej gospodarki podpowiada mi, że nie. Znaczenie może mieć właśnie pora roku. Otóż na jesieni rozpoczęła się urzędnicza batalia o poprawę statystyk wpływów podatkowych. „Wyczarowanie" dodatkowego VAT na pewno by się przydało. To zresztą nie jest jedyny przykład takiego działania – fiskus według mediów przetrzymuje ponad 3 mld złotych, które powinien zwrócić przedsiębiorcom z tytułu zapłaconego VAT.