I nie można tu już mówić o efekcie niskiej bazy, bo na koniec I półrocza 2016 r. wartość aktywnego portfela leasingowego sięgnęła ponad 97 mld zł, czyli była niewiele mniejsza niż wolumen kredytów inwestycyjnych wynoszący wtedy 107 mld zł.
Uroki leasingu poznali zarówno klienci, jak i banki, które mają w swoich grupach firmy leasingowe. Leasing ma kilka przewag nad kredytem: to szybkość realizacji inwestycji, mniej formalności, możliwość odebrania przedmiotu leasingu w krótkim czasie oraz prostsze rozliczenia księgowe. Uproszczone procedury stosowane są np. w najmie pojazdów, przez co klienci mogą otrzymać finansowanie łatwiej niż w przypadku kredytów. Znaczenie ma również większa elastyczność oraz w pewnych przypadkach korzyści podatkowe. Z kolei dla banków i firm leasingowych spore znaczenie ma to, że ten rodzaj finansowania oparty jest bezpośrednio na aktywach, zatem jest bezpieczniejszy niż portfel kredytowy. Rynek leasingowy napędzać mogą w większym stopniu klienci indywidualni (tzn. nie ci, którzy prowadzą działalność gospodarczą, bo ta grupa już chętnie korzysta z wynajmu), dla których zaczyna pojawiać się coraz więcej ofert w segmencie samochodowym. Ważne dla całego rynku leasingowego będzie oczekiwane przyspieszenie inwestycji w drugiej połowie roku.
Może się okazać, że niebawem wartość portfela leasingowego przekroczy wolumen kredytów inwestycyjnych. Przewaga leasingu może wzrosnąć, szczególnie jeśli banki, już dotknięte podatkiem od aktywów, przez co mniej rentowne i stojące w obliczu coraz większych wymogów kapitałowych, w którymś momencie będą musiały przykręcić kurek z kredytami, szczególnie gdyby gospodarka spowolniła, a koszty ryzyka wzrosły.