Obecny rząd rozpoczął swoje urzędowanie od walki z odnawialnymi źródłami energii (OZE). Tłumaczono, że wiatraki obniżają rentowność bloków węglowych. Wylano niestety dziecko z kąpielą, bo np. energia przetwarzana ze światła słonecznego byłaby świetnym remedium na letnie fronty wyżowe – upalne i bezwietrzne. Prąd ze słońca czy wiatru ma być uzupełnieniem, a nie podstawą systemu energetycznego.
Polska buduje kolejne bloki węglowe, ale jak od kilkunastu miesięcy ostrzegają Polskie Sieci Elektroenergetyczne – nowe inwestycje nie będą w stanie nadążyć za wyłączeniami i remontami starych bloków. I co prawda PSE promuje program „Demand Side Response" i płaci za gotowość do rezygnacji z mocy, ale to kropla w morzu potrzeb. Wchodzimy w kolejne lato z obawami, czy system wytrzyma falę upałów i zwiększonego zapotrzebowania na prąd. Brakuje w Polsce strategii energetycznej, a podczas priorytetowego ratowania węgla zrezygnowano nawet z planów budowy elektrowni atomowej.
Dziwi też fakt, że mając dostęp do energii z Ukrainy, nie wykorzystujemy linii elektrownia Chmielnicka–Rzeszów. Nie dość, że mielibyśmy kolejne źródło dostaw, to jeszcze wsparlibyśmy finansowo Ukrainę.