Po negocjacjach w Szpitalu Wojewódzkim doszło do porozumienia między dyrekcją a lekarzami. Placówka nie zatrudniła dodatkowych specjalistów, każdy z pracujących podpisał natomiast indywidualną zgodę na dłuższą pracę za dodatkowym wynagrodzeniem. Pieniądze dyrektor wygospodarował z budżetu szpitala.
Do kompromisu doszło także w szpitalu imienia Strusia. Tam lekarze postanowili na razie poczekać na pieniądze za nadgodziny.
Normalnie dyżurują lekarze w szpitalu dziecięcym przy Nowowiejskiego i Krysiewicza oraz Klinice świętej Rodziny.
W Klinice Ginekologiczno-Położniczej przy ulicy Polnej na razie rozpisano dyżury na styczeń. Podobnie jest w szpitalu klinicznym przy ulicy Długiej. W obu placówkach rozmowy z lekarzami trwają. Szpitale, by spełnić żądania płacowe lekarzy, musiałyby dostać dodatkowe pieniądze.
Jerzy Szmajdziński (LiD) uważa, że rząd nie ma pomysłu na rozwiązanie problemu dyżurów lekarskich. Zdaniem polityka gabinet Donalda Tuska złożył w tej sprawie dużo obietnic, a następnie przerzucił odpowiedzialność na dyrektorów szpitali.