Doktor Piotr w wulgarny sposób zachowywał się podczas całej wizyty mojej żony – pisze nasz czytelnik.
Kobieta miała zaplanowany zabieg ginekologiczny, przed którym należy wykonać badania. Udała się w tym celu do swojej publicznej przychodni i poprosiła o skierowanie na badania zlecone przez lekarza ze szpitala. – Doktor Piotr odpowiedział: „Nie będę ci k...a żadnych badań robił" – relacjonuje czytelnik. – Moją żonę te słowa zaszokowały. Powiedziała, że przecież to koordynator ze szpitala zlecił badania. W odpowiedzi lekarz wyraził się, „że koordynatora można powiesić na jajach i głowę roztrzaskać o ścianę". Żona odrzekła, że nie wie, co ma w takiej sytuacji zrobić, bo ma już termin operacji. Na co doktor warknął: „To se miej".
Druga strona medalu
Dotarliśmy do opisanego w tej skardze lekarza, który sytuację postrzega zgoła inaczej.
– Nazwę rzecz po imieniu – mówi doktor Piotr. – Jest to arogancka, ordynarna, bezczelna kobieta. Przyszła do mnie z listą badań jak do najcięższej operacji. Zwykle do takiego zabiegu robiło się morfologię, grupę krwi, czas krwawienia i krzepnięcia. W tym przypadku lista była tasiemcowa. Akurat mieliśmy zmianę programową w komputerach, zmieniał się system rozliczeń z NFZ. Nie mogłem paru badań w ogóle wydrukować. Ta pacjentka zajęła mi przeszło godzinę. Trudno, żebym nie był zdenerwowany. W końcu wystawiłem zlecenie na wszystkie badania. Nie mam sobie nic do zarzucenia, natomiast więcej tej kobiety nie chcę oglądać.
Do kolejnego bulwersującego zdarzenia doszło kilka dni temu w innej warszawskiej poradni.