Do Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy ciągle zgłaszają się młodzi medycy, których przełożeni w szpitalach zmuszają do podpisywania kontraktów na pełnienie samodzielnych dyżurów.
Warunki kontraktu są tak skonstruowane, że przewidują pełną odpowiedzialność lekarza za jego ewentualne błędy.
Związkowcy, powołując się na opinię prawną kancelarii Lex Secure, wskazują, że taki kontrakt jest sprzecznością samą w sobie. Lekarz rezydent z założenia nie jest bowiem samodzielny. Pracuje pod kierunkiem kierownika specjalizacji oraz pod nadzorem innych specjalistów.
Tymczasem o ile za ewentualny błąd lekarza pracującego na etacie odpowiada pracodawca, o tyle kontrakt przewiduje pełną samodzielność „kontraktowca".
Przedstawiciele OZZL wskazują również, iż dyrektorzy szpitali nie mogą straszyć rezydentów, że jeżeli nie zgodzą się na kontrakty dyżurowe, rozwiążą z nimi umowę o pracę. Młodzi lekarze są stawiani pod ścianą, ponieważ w ramach specjalizacji muszą zaliczać dyżury.