Sprawę bada mokotowska prokuratura, do której dziś trafiło zawiadomienie w tej sprawie. Wigilie w PZH przy ul. Chocimskiej na Mokotowie zorganizowano 19 grudnia ub. roku. Żywność dostarczyła firma cateringowa. Robiła to po raz pierwszy dla PZH.
Po imprezie jeszcze tego samego wieczora troje pracowników zaczęło uskarżać się na dolegliwości żołądkowe. Potem objawy pojawiły się u kolejnych osób. W sumie poszkodowanych zostało 45. – Są wśród nich i profesorowie i personel administracyjny – wylicza jeden z prokuratorów.
Prof. Mirosław J. Wysocki dyrektor PZH przyznaje, że rzeczywiście było u nich zatrucie. – Ale to nas zatruto, a nie my truliśmy – dodaje prof. Wysocki.
PZH powiadomił o sprawie Sanepid i prokuraturę. – Ze wstępnego dochodzenia Sanepidu wyszło że powodem zatrucia był norowirus – mówi Rafał Gierczyński z PZH.
Dodaje, że już potwierdzono, że do zatrucia doszło podczas Wigilii. – Pracujemy w kilku budynkach i jedynym miejscem, gdzie spotkały się osoby u których doszło do zakażenia była właśnie ta Wigilia – tłumaczy Rafał Gierczyński. Dodaje, że do takiego zatrucia mogło dojść w każdej instytucji, która organizuje catering dla wielu osób np. w banku czy w innej firmie. – Na szczęście zatrucie miało spokojny przebieg. Wśród osób, które ucierpiały nie było dzieci, ani starszych, które gorzej znoszą zakażenie tym wirusem – dodaje Rafał Gierczyński.